Wybrałam się na drobne zakupy.. I zakochałam się w jednej bluzce. Niestety podczas mierzenia okazało się, że ma kilka drobnych plamek, których wypranie budziło wątpliwości (chyba tłuste). Rozczarowana poprosiłam pracownika koło kasy o sprawdzenie, czy nie ma drugiej takiej. Nie sprawiło to żadnego problemu, nie próbował nachalnie wmawiać, że się spiorą, że nie widać (a często niestety dziurki, plamki dla pracowników wydają się niczym). Pracownik sprawdził i niestety okazało się,że drugiej takiej nie ma, ale podał sklepy, w których mogłam ją dostać. W sklepie był porządek, mimo kolejek obsługa była uprzejma. Szkoda tylko, że nie mogłam od razu kupić tej ślicznej bluzki ;p
Wracając do domu zgłodnieliśmy i wybór padł na drobną przekąskę w Piekielnym kupcu. W ogródku dzięki przyjaznej pogodzie panował tłum, na szczęście udało nam się zająć wolny stolik. Złożyliśmy zamówienie, po czym poszłam do łazienki.. I tu niespodzianka (choć mnie nie zaskoczyła). W lokalu gastronomicznym, do tego w takim serwującym pizzę często jedzoną rękoma nie ma mydła. Po kilku próbach udało mi się zdobyć kilka wyciekających kropli, ale jako, że nie pierwszy raz się z tym spotkałam tutaj zniechęciłam się bardzo. Pizza została podana bardzo szybko. Zdziwiłam się, że aż tak szybko no ale to wiadomo plus. Nie było żadnego problemu z małą modyfikacją składników pizzy. Szkoda tylko, że było ich naprawdę niewiele. Dosłownie po jednym kawałku na porcji. Miło, że ktoś chciał 'artystycznie' ułożyć składniki na pizzy, ale skoro np. pizza jest fetą, to mogłoby być jej odrobinę więcej, niż ułożonych w ładne kółeczko 8 kwadracików. Dwie kelnerki - uśmiechnięte, szybko przynoszące dania/zbierające zamówienia. Na zewnątrz i w środku widoczna informacja, że można płacić kartą (kolejny plus, kiedyś o płatności kartą od określonej sumy poinformowano nas po zjedzeniu.. ). Tylko jeszcze jeden minus - w lokalu było tak gorąco, że mimo tłumu w ogródku w środku prawie nikt nie odważył się siedzieć.
Drugi dzień z rzędu wyszłam z tej Biedronki niezadowolona. Będąc w okolicy i obawiając się pustek chciałam zrobić zakupy na Krawieckiej, niestety Biedronka tam była zamknięta. Zniechęcona poszłam na Oławską. Oprócz kupionych przeze mnie rzeczy chciałam wziąć również paprykę.. I niestety, po tym jak zobaczyłam paprykę odechciało mi się jakiejkolwiek sałatki. Dwie papryki były spleśniałe. Nie troszeczkę, były w bardzo dużej części obrośnięte 'mechem'. Nie dało się tego nie zauważyć, nawet wybierając inne warzywa leżące w okolicy, więc wyłożenie takiego towaru przez pracownika jest kpiną.. Z drugiej strony dobrze, przynajmniej zrezygnowałam z papryki, w końcu jak dwie były w takim stanie reszta pewnie też najświeższa nie była. Rozumiem, że Biedronka to nie delikatesy, ale choć odrobina szacunku do klienta byłaby mile widziana. Szczególnie, że tak nachalnie reklamowana jest jakość Biedronki.. Przy kasie kolejne rozczarowanie. Trzy kasy otwarte, a kolejki sięgające koszów z artykułami przemysłowymi. Pech chciał, że zakupy właśnie robiły osoby z wypchanymi koszami po brzegi, więc kolejki prawie w ogóle nie przesuwały się do przodu. Żadna kasa w tym czasie nie została otwarta.. Jestem w ogromnym szoku, że pracownicy przy takiej ilości pracy mają energię, żeby się uśmiechnąć i wydusić zwroty grzecznościowe.. Ja bym chyba nie potrafiła.
Może to kwestia pory, o której robiłam zakupy, ale w sklepie panowały kompletne pustki. Poszłam z niewielką listą zakupów i niestety byłam zmuszona pójść do innego marketu. Chciałam kilka produktów do sałatki - sałatę lub mieszankę sałat, jogurt naturalny i kilka warzyw. Sałaty, mieszanek sałat, ani jogurtu nie było w ogóle. Pomidorów była resztka, ale w tak odpychającym stanie, że chyba nikt nie kupiłby ich.. W sklepie ogólnie panował porządek, szkoda tylko że takie pustki. Mimo wszystko spakowałam kilka rzeczy do koszyka.. Czego bardzo żałowałam podchodząc do kas, ponieważ nie kupiłam rzeczy, po które przyszłam a w kolejce nastałam się. Kolejki były ogromne, a tylko kilka kas otwartych. Wprawdzie po chwili została otwarta kolejna, więc widać, że pracownicy śledzą sytuację.. No ale chyba było ich i tak za mało biorąc pod uwagę ruch. Druga sprawa, że w tym dniu zamknięta była Biedronka na Krawieckiej, więc można było przewidzieć, że osoby, którym nie udało się zrobić tam zakupów przyjdą do pobliskiej znajdującej się przecież z kilkaset metrów dalej..
Wymieniłam punkty zbierane w Almie na bilety do kina. Miałam obawy, czy nie będzie problemu z wymianą na bilet, ponieważ voucher bardziej przypominał ulotkę, od tych normalnie dawanych w innych kinach. Na szczęście nie było najmniejszego problemu. Obsługiwała nas miła dziewczyna, która tylko zadzwoniła spytać o jakiś kod i za chwilę mieliśmy w rękach bilety. Na pożegnanie życzono nawet miłego seansu. Było otwartych kilka kas, dzięki czemu nie trzeba było czekać w kolejce. Troszkę zdziwiły mnie toalety.. Średni porządek, a połowa toalet nieczynna (od dłuższego czasu). Dobrze, że tłumów tam nie ma. Dobrze też, że sala była prawie pusta, bo niestety sala była słabo posprzątana i na naszych siedzeniach były resztki popcornu.. Było tyle wolnego miejsca, że mogliśmy wybrać inne miejsce. Reklamy (widocznie dlatego, że byliśmy na bajce) były dużo krótsze, co jest dużym plusem. Nie cierpię, kiedy zamiast filmu przez 20 minut muszę oglądać reklamy.. A przeciskanie się na miejsca w ich trakcie też nie jest dobrym rozwiązaniem.
Szukałam w tym dniu marynarki.. Nie wiem, czy to wpływ trendów, ale w sieci Inditex (Bershce, Stradivariusie) jeszcze kilka miesięcy temu kupowałam (w regularnej cenie) marynarki w cenie 89 - 99 zł. Jeżeli miały jakieś wstawki skórzane, czy inne elementy były droższe, ale i tak cena była racjonalna, bo kosztowały 129 zł (tak, tyle się nakupowałam, że już pamiętam ceny). Byłam bardzo rozczarowana, że te same marynarki, tylko ze zmienioną podszewką, więc pewnie po prostu uszyte odrobinę później po ogłoszeniu wielkich wyprzedaży zaczęły kosztować 109 zł, ale jeszcze bardziej rozczarowało mnie, że niczym nie różniąca się, tylko w innym kolorze niż kupowałam wcześniej jest o 40 zł droższa, niż niespełna pół roku temu.. Mimo to wzięłam do przymierzalni. W niej porządek, tak samo jak i w sklepie. O dziwo (choć może to brak przecen, czy wielkich okazji) pusto, a wszystkie rzeczy uporządkowane a znalezienie poszukiwanego przedmiotu i rozmiaru nie sprawiało żadnego problemu. Wzięłam marynarkę w moim rozmiarze.. I zaczęły się rozmyślania.. Niby cena nie nadzwyczaj wysoka, ale jak na jakość tej firmy to jednak sporo. Pobiegłam do kasy prosząc o odłożenie jej. Pani bardzo uprzejma, wzięła ją, poprosiła o nazwisko. Plus za porządek i miłą obsługę.. Zakup marynarki odpuściłam sobie. Mam ich tyle, że brak kolejnej mnie nie zbawi ;)
Mimo późnej godziny i bardzo dużego ruchu udało nam się szybko zjeść. Odpowiednia liczba kas była otwarta, a oprócz tego było widać pracowników porządkujących lokal. Pracownica obsługująca nas była uprzejma, uśmiechnięta. Trafił się nam nieposprzątany stolik, ale miejsca na większą liczbę osób nie był za bardzo, ale przynajmniej gdzieś kręciły się osoby sprzątające, więc po prostu nie zdążyły jeszcze sprzątnąć. Podane jedzenie ciepłe, widać że świeżo przyrządzone.. Ale nie jestem w stanie zrozumieć fenomenu takich miejsc ze względu na ceny..
Jako, że mieliśmy kolejny kupon zniżkowy znowu zajrzeliśmy do Greco. Kupon, jak się okazało ostatni.. Z jednej strony szkoda, z drugiej.. Coś tam się chyba psuje? Tym razem byliśmy nastawieni na piwo, z czymś niewielkim do przegryzienia. Zamówiłam pitę i niestety średnio byłam zadowolona. Ciepła nie była, a piekła się chyba minimalny czas, bo wyglądała jak taka kupiona w markecie podgrzana w mikrofali.. Gumowa, niepodpieczona. Mimo, że lokal był pełny pracowała tylko jedna kelnerka. Bardzo się starała, ale chęci nie wystarczą, żeby w racjonalnym czasie obsłużyć tyle stolików. Nie wiem, czy to brak pracowników, czy oszczędzają na nich, ale skoro jest ruch można bardzo odczuć, że brak tam kogoś do pomocy. Mimo wszystko w lokalu było czysto, stoliki przygotowane na następnych klientów. Oceniam na 3, bo podziwiam, że kelnerka w takiej gonitwie między stolikami potrafiła być uprzejma i uśmiechnięta.
Dostałam niedawno maila, z informacją o promocji.. W zamian za niewielką ilość punktów można pójść do kina na film Piraci. Jako, że system naliczania punktów jest bardzo niekorzystny (10 zł = 1 punkt) ciężko uzbierać ich więcej, często przecież płaci się np. 9 zł, więc punkt tylko jeden. Dlatego też zdecydowałam się na te bilety.. Za uzbierane przeze mnie punkty mogłabym dostać z 3 talerzyki na jajko, albo koszulki polo z logo Almy (!) więc bilety okazały się atrakcyjną nagrodą. W POK panie był bardzo uprzejme i bez problemu udało mi się wymienić punkty na bilet. Żadnych formalności, papierków jak w wielu sklepach, po prostu pokazałam kartę i otrzymałam w zamian zaproszenia do kina. Przy okazji chciałam za resztę punktów wybrać nagrodę, co do której miałam wątpliwości.. Pani była na tyle uprzejma, że wykonała telefon, żeby dowiedzieć się dokładniej o wygląd tej rzeczy. Naprawdę miło, bo widząc, że nie jest pewna liczyłam się z brakiem informacji. Sprawnie otrzymałam bilety, teraz tylko trzeba czekać na dni seansu ;)
Wprawdzie transakcja miała miejsce z rok temu, ale przeglądając allegro trafiłam na przedmioty tego pana i aż mnie ciarki przeszły na samą myśl o tym, jak mnie potraktował.. Jako, że prowadzi zarejestrowaną działalność chyba jest to odpowiednie miejsce na wyrażenie opinii, szczególnie że - pewnie celowo - tak przeciągał czas zwrotu pieniędzy i zakończenia sprawy, że komentarza nie mogłam wystawić na allegro. Zamówiłam trampki. Już pominę, że działa niezgodnie z regulaminem i nalicza masę innych kosztów do przesyłki tak, że za przesyłkę ze znaczkami za 7 zł bierze 20 zł.. W końcu na to się zgodziłam. Problem zaczął się, kiedy otrzymałam towar. Brak odpowiedzi na maile spowodowały telefon do użytkownika. Wytłumaczyłam, że towar jest niezgodny z opisem i faktyczna wkładka wewnętrzna jest o półtora cm krótsza, niż w opisie przez co buty są za małe. Pan nie zna zwrotów grzecznościowych, po kilku próbach dodzwonienia się odebrał i tylko odburknął 'co'. Na moje tłumaczenia zaczął krzyczeć, że nie obchodzi go, że są niezgodne z opisem, używając argumentów:'ja tych butów nie wyprodukowałem''nie będę każdego przedmiotu mierzył''inni użytkownicy mieli takie wymiary podane, niech sobie pani sprawdzi'.Jak widać kompetencja oraz znajomość prawa na poziomie zerowym. Do tego krzyki, brak kultury i ignorowanie problemu. Po bardzo długim czasie otrzymałam zwrot części pieniędzy, mimo, że miałam dostać całość. Jako, że towar był niezgodny z opisem domagałam się wymiany, lub zwrotu gotówki także za wysyłkę (nota bene 30 zł..). Straciłam czas i musiałam dołożyć do tej transakcji. No i nikt jeszcze tak mnie nie wyprowadził z równowagi. Naprawdę, ciężko uwierzyć, że takie osoby mają jakikolwiek kontakt z ludźmi.. Widzę, że sporo osób miało problem z niezgodnością towaru.. A część pewnie zamiast od razu wystawić komentarz tak jak ja brnęło w rozwiązanie sporu i naiwnie czekało na rzekomy zwrot pieniędzy..
Zamówiłam u osoby prowadzącej ten sklep na allegro produkt. Przed zdecydowaniem się napisałam maila, ponieważ zależało mi na szybkiej wysyłce listem priorytetowym. Chciałam, żeby została wysłana do wtorku, jednak bardzo szybko dostałam informację, że jeśli zaraz wpłacę pieniądze przez PayU kupiona stolnica zostanie wysłana tego samego dnia. Mimo, że była sobota (aż sprawdziłam na przesyłce;p) została od razu wysłana. Bardzo dobry, szybki kontakt i jeszcze szybsza realizacja. Przesyłka zgodna z opisem, więc jestem z zakupu bardzo zadowolona. Nie było żadnego zamieszania z podaniem innego adresu do wysyłki. A spory asortyment w sklepie pewnie sprawi, że jeszcze skuszę się na zakupy u nich.
Pojechałam do rodziny wcześniej, a mąż miał tego dnia dojechać do nas pociągiem. Był bardzo zimny dzień, a na stacji nie ma dworca, na którym można byłoby poczekać. Myślałam, że niedługo zobaczymy się.. Niestety PKP się nie spieszyło. Ok. godziny 17.45 z ND miał odjechać pociąg. Niestety, przez długi czas się nie zjawiał.. Mąż (z tłumem innych osób) czekał na kolejny, jednak i tego nie było. Wtedy zadzwonił do mnie, żeby dowiedziała się co się dzieje z pociągami i czy w ogóle dojedzie tego dnia. Pierwsza próba dodzwonienia się na infolinię podaną na stronie PKP zakończyła się porażką. Po 6 minutach czekania (widząc ile kosztuje połączenie, a pani nie odpowiadała.. ) na sprawdzenie rozłączyłam się i sytuacja powtórzyła się. Bardzo długi czas czekania, a nikt nic nie wie. Pani połączyła mnie z innym numerem, jednak tam pani miała pretensje, że dzwonię. Wytłumaczyłam, że nie zadzwoniłam tam, tylko mnie połączono, ponieważ tam powinnam uzyskać informację. Pani nie była zadowolona, ale podała numer, pod którym powinnam się dowiedzieć o pociągu. Tam trafiłam na wyjątkowo niezadowoloną osobę. Pani odburknęła, że pociąg się popsuł. Mówiła, jakby to było oczywiste i nic się nie stało. Kiedy próbowałam wytłumaczyć, że już dawno powinien być drugi pociąg.. Znów okazało się, że to oczywiste, że się spóźni, bo ludzie się muszą z poprzedniego tam przesiąść. (czy to trwa pół godziny?) Po 20 minutach wykonywania telefonów i wydanych kilkunastu złotych (cały bilet kosztował 10 zł.. ) dowiedziałam się, że pociąg kiedyś przyjedzie. Po ponad godzinie czekania na pociąg mąż wsiadł do niego, choć można sobie wyobrazić jaki był komfort w pociągu, w którym musieli się zmieścić (przed świętami) podróżni z dwóch pociągów.
W Koronie nie byłam od lat, ze względu na odległość.. Zostałam jednak 'przymuszona' do odwiedzin, ponieważ dostałam vouchery do kina. Strona z rezerwacjami działała bez zarzutów, więc sprawnie dokonałam rezerwacji. Także na miejscu nie było żadnego problemu z wymianą voucherów na bilety. Brak kolejek, miła obsługa. Jako, że wcześniej odbieraliśmy bilety przez dłuższy czas widziałam jak np. popcorn jest na bieżąco uzupełniany świeżym. Sala kinowa czysta. Byłam w szoku, jakie pustki tam panują w piątek wieczorem. Ale przynajmniej w ciszy i komforcie wolnej przestrzeni obok mogliśmy obejrzeć film.
Korzystając z ostatniego dnia promocji udało mi się wygrzebać w kosmetyczce jeszcze jedną rzecz na wymianę (kurcze, dlaczego ta promocja tak krótko trwa?!). Nie kupowałam wcześniej tuszu w Sephorze, więc bardzo zaskoczyła mnie (pozytywnie) ich ekspozycja. Każdy tusz dokładnie opisany, zaprezentowana szczoteczka oraz testery umożliwiające ich sprawdzenie. Wielki plus również za to, że każdy tusz jest zafoliowany. Dzięki temu możemy obejrzeć dokładnie ich szczoteczki, a kupując nie ryzykujemy, że tusz już od dawna się psuje, bo klientki musiały do niego pozaglądać. W sklepie był spory ruch, ale kiedy w kolejce pojawiła się trzecia osoba podbiegła druga kasjerka, żeby otworzyć kasę. Dzięki temu obsługa przebiegła sprawnie. Kasjerka była uprzejma, nie było żadnego kłopotu ze skorzystaniem z promocji.
Pośpiech przyprowadził mnie w ubiegłym tygodniu tutaj dwa razy. Obserwacje jednak były takie same. Pomimo dużego ruchu obsługująca pani była uprzejma i pomocna. Jak zawsze wszystkie zamówione tosty są gotowe, więc obsługa jest bardzo szybka. Co jednak zwróciło moją uwagę? Wszechobecne okruszki. Zapiekanki są smaczne, zazwyczaj chrupiące na zewnątrz czego efektem są wszędzie widoczne okruszki - blaty, podłoga. Nie wymaga to wielkiego sprzątania, np. odkurzania + mycia podłogi, a po prostu przejechania kilka razy dziennie miotłą. Nigdy tego nie widziałam, a naprawdę poprawiłoby komfort jedzenia. W obu przypadkach czas oczekiwania był bardzo krótki. Za drugim razem niestety chyba za krótki, bo zapiekanka nie była dobrze wypieczona.
Spacerując po rynku i myśląc na co mamy ochotę przypomniało mi się, że mamy kupon rabatowy do Greco. Jak widać promocja się sprawdza, bo nawet nas - ich stałych klientów - ściąga częściej niż normalnie. Mimo, że lokal był prawie pełny obsługa bardzo dobrze sobie radziła i szybko dostaliśmy menu oraz zamawiane napoje. W restauracji było czysto, stoliki przygotowane na kolejnych gości. Kelnerka, która nas obsługiwała była bardzo sympatyczna i uśmiechnięta, miło się z nią rozmawiało. Obawialiśmy się, że przy takim ruchu będziemy długo czekać ale myliliśmy się. Błyskawicznie dostaliśmy zamawiane dania. Może trochę zbyt błyskawicznie, bo ser nie był w środku usmażony, ale przynajmniej nie siedzieliśmy długo głodni. Minus tylko za ten ser.. Nie lubię jeść wielkiej kostki zwykłego sera, a niestety jedząc w połowie już nie był to smażony ser, a po prostu ser. Tak poza tym byliśmy bardzo zadowoleni ;)
Po otrzymaniu maila 50% zniżce na produkty Sephora nie mogłam nie pojawić się w tym sklepie. W wolnej chwili przejrzałam kosmetyczkę i z kilkoma produktami do wymiany pobiegłam do Sephory w Renomie. Po chwilowym zastanawianiu się, jakie pędzle wybrać podeszła do mnie ekspedientka. Pani była bardzo sympatyczna, uśmiechnięta. Znała dobrze asortyment, więc bardzo sprawnie doradziła jaki pędzel do czego, pokazała miejsce, w którym się znajduje. Potrafiła także odpowiedzieć na wszystkie moje pytania dotyczące wyboru pędzli itd. Na półkach wszystko było ładnie wyeksponowane, mimo tak interesującej promocji wszystkie produkty, które chciałam kupić były dostępne. Pani zachęciła także do zakupu kuleczek do kąpieli, które były w promocji. Nie mogę tej wizyty ocenić inaczej niż na 5 ;)
Nigdy jeszcze nie kupowałam w tym sklepie butów, co dziwne bo są tanie a bardzo ładne. Niestety i tu był problem z rozmiarem. Dwie pary, w których zakochałam się (i pewnie jeszcze będę ich szukać.. ;)) były tylko w dużych rozmiarach. Buty były odpowiednio poukładane umożliwiając szybkie znalezienie. Dodatkowo pomagały ilustracje na pudełkach. Jednak wiedząc, że klienci czasem robią zamieszanie przy pudełkach poprosiłam pracownika o pomoc. Pani była chętna do pomocy, zaczęła szukać rozmiaru, a widząc moją rozczarowaną minę powiedziała, że jeszcze mają dostać uzupełnienie rozmiarówki tych modeli. Skusiłam się na inne buty, ale nie będąc w 100 % przekonana poprosiłam o ich odłożenie na pół godziny. Nie było z tym żadnego problemu, a kiedy wróciła po nie czekały na mnie.. Tylko, że cały czas po głowie chodzą mi tamte buty.. ;)
Licząc, że znajdę rozmiar butów, których nie było w Galerii Dominikańskiej weszłam do Deichmanna w Magnolii. Wiele par leżało w nieładzie, znalezienie czegoś było bardzo trudne. Zauważyłam szukane buty na szczycie regału. Przejrzałam trochę kartonów w okolicy, ale nie miałam pojęcia, w których pudełkach mogą być. Wyruszyłam na poszukiwanie pracownika. Obeszłam sklep i niestety.. Skończyło się porażką. Przy kasie jeden pracownik na duży ogonek klientów. W sklepie nikogo z obsługi. Widząc przed sobą stos pudełek i brak pomysłu od których zacząć zniechęcona zaczęłam zmierzać ku wyjściu. Wtedy zauważyłam pracownicę sklepu. Pani była uprzejma, od razu zaczęła szukać butów i orientowała się gdzie szukać. Niestety.. rozmiaru również nie było.
Kilka dni temu obtarłam sobie nogę. Szukając przyczyny zauważyłam, że porwała mi się podszewka w jednym bucie, przez co stopę obcierała mi twarda powierzchnia. Czyszcząc zauważyłam również, że w jednym podeszwa w kilku miejscach jest niebezpiecznie odklejona. Spakowałam je i poszłam do Deichmana. Nastawiłam się na marudzenie i 2 tygodnie czekania. Pani obejrzała jednak buty, zobaczyła że były niedawno kupione i zaproponowała znalezienie czegoś na wymianę. Nowym butom nigdy nie odmówię, jednak.. ze wszystkich par, które mi się podobały nie było mojego rozmiaru. Okazało się, że nie ma żadnego problemu. Wypełniając jeden mały papierek stałam się posiadaczką wpłaconej za nie sumy. Pani była przy tym uprzejma, nie robiła z niczym problemu. W sklepie panował porządek i samodzielne znalezienie szukanego rozmiaru nie stanowiło żadnego problemu.. Szkoda tylko, że rozmiaru nie było i w celu zapewnienia równowagi w ilości moich butów byłam zmuszona szukać dalej..
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.