Odwiedziłam aquapark z rodziną, by się trochę schłodzić i wypocząć w wodzie. Byliśmy z 14 miesięcznym dzieckiem, dla którego było to drugie wejście na basen w życiu. Szatnie koedukacyjne. Musiałam wejść z dzieckiem do szatni sama, a mąż był w oddzielnej szatni. Przygotowanie się do wejścia na basen nie nastręczyło za dużo problemów, ale obawiałam się jak to będzie po wyjściu z wody. Woda w basenie nie za ciepła. Trzy niecki. Duży basen z zimną wodą. Mniejszy z cieplejsza i malutkie jacuzzi z ciepłą wodą. Do jacuzzi kolejka. Na wyposażeniu basenu tylko deski do pływania, żadnych kółek dla dzieci. Woda trochę jednak zimna, gdy nie pływa się zbyt dużo, a z dzieckiem to trochę trudne. Po wyjściu przetestowałam prysznice. Raz leciała zimna woda raz bardzo gorąca. Nie można było niczego wyregulować. Brak mydła w pojemnikach przy prysznicach. Toalety niezamykane na klucz. Papier był dostępny. Przy umywalkach również brak mydła i ręczników papierowych mimo obecności pojemników na nie. Gdy była w szatni pani wycierała mopem podłogę. Basen w ogóle nie przystosowany dla matek z dziećmi. Brak przewijaków czy miejsca gdzie można wytrzeć, przewinąć czy ubrać dziecko. Wąskie ławeczki przy szafkach. Basen oferuje lekcje pływania dla niemowląt, ale infrastruktury w szatni już nie ma. Przewinęłam jakoś dziecko na ławce, z której mało nie spadło. Na szczęście mąż się szybko wysuszył i mogłam mu przekazać dziecko by samej się wysuszyć i przebrać. Drzwi prowadzące na basen z szatni przeraźliwie skrzypiały za każdym razem jak ktoś przez nie przechodził. Bilet wstępu obejmuje godzinne wejście. Za przekroczenie czasu płaci się za każdą minutę. Nie ma dodatkowego czasu na wysuszenie jak to bywa w niektórych aquaparkach. Basen codziennie w godzinach do 16tej oferuje zniżki dla emerytów, studentów, niepełnosprawnych, codziennie dla kogoś innego.
Odwiedziłam aptekę, bo dzień wcześniej zamówiłam lek. Miał on być do odbioru po godzinie 10tej, ale akurat punktualnie o 10tej była w okolicy więc weszłam sprawdzić czy lek już jest. Na środku apteki stała wielka drabina pod dziura w suficie. Trwały widać jakieś roboty, ale nikt akurat nie pracował. Czynne były dwa stanowiska. Musiałam czekać na swoją kolej. Po podejściu do kasy poinformowałam, że miał byc dla mnie zamówiony lek. Pani sprawdziła w systemie. Zapytała koleżankę czy lek już został rozpakowany i udała się na zaplecze. Lek był dostępny. Postanowiłam zrealizować recepty dla siebie i psa. Niestety nie udało się. Z mojej recepty na 4 opakowania były dostępne tylko 3, a dla psa leku nie było wcale. Farmaceutka poinformowała mnie, że robi zamówienie na jutro, ale odpowiedziałam, że dziękuję, bo apteka jest dla mnie za daleko by do niej codziennie biegać. W aptece miejsca siedzące dla pacjentów. Kącik dla dzieci.
Udałam się do apteki by wykupić leki dla siebie i psa. W aptece kolejka starszych pań. Czynne dwa stanowiska. Co chwilę słyszę, że pacjentki są informowane, że jakiegoś leku nie ma. Gdy przychodzi moja kolej, okazuje się, że obu recept nie mogę wykupić w całości. na jednej brakuje na stanie jednego opakowania leku, a z drugiej recepty leku w ogóle nie ma. Pani informuje mnie, że może zamówić na jutro. Sprawdza w systemie dostępność leku w hurtowni. pyta czy chce te leki które ma już dziś, czy wykupię wszystkie jutro. Mówię, że leki nie są mi potrzebne na dziś, więc jeśli pani tak wygodniej to mogę zrealizować recepty jutro. Tak się umawiamy. recepty zostają w aptece. Otrzymuje informację, że leki będa do odbioru jutro po 10tej.
Sklep internetowy z częściami samochodowymi odwiedziłam w celu znalezienia ramienia tylnej wycieraczki do Renault. Strona sklepu internetowego zrobiona profesjonalnie. Łatwa, intuicyjna nawigacja. Wyszukiwanie wg. pojazdów - po wprowadzeniu marki pojazdu mamy dostęp do wszystkich wyprodukowanych modeli tej marki. Po odnalezieniu modelu przechodzimy do wyszukania po drzewku z listy rozwijanej. W moim przypadku było to: " czyszczenie szyb", po rozwinięciu ukazują się szukane części ze zdjęciami oraz przyciski zakupu lub zapytania o dostępność. Po kliknięciu zapytania o dostępność należy wypełnić formularz i czekać na e-mail z odpowiedzią. Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Po dokonaniu płatności w ciągu dwóch dni otrzymałam towar. Sklep godny polecenia.
Odwiedziłam Empik w poszukiwaniu prezentu na dzień ojca. Ostatecznie niczego nie udało mi się kupić. Do sklepu prowadzą wąskie i ciężkie drzwi. Wjazd tam wózkiem, gdy nikt tych drzwi nie przytrzyma nastręcza problemów. W sklepie dość ciasno, gdy chce się przejechać wózkiem i w alejkach stoją inni klienci. Gdy wychodziłam z sklepu, ochroniarz postanowił mi pomóc, gdyż pewnie widział jak się męczyłam przy wejściu do sklepu. Przytrzymał mi drzwi bym mogła swobodnie wyjechać wózkiem. Zrobiło mi się bardzo miło, bo niestety na innych klientów nie mogłam liczyć. Drzwi zatrzasnęły mi się przed nosem.
Sklep z kosmetykami i środkami czystości sprowadzonymi z Niemiec. Ceny dość atrakcyjne. Towar dobrze wyeksponowany. Po wybraniu artykułu podeszłam do kasy. dwie kasjerki rozmawiały ze sobą, obgadując jakąś klientkę. Podczas obsługi mojej osoby nawet nie przestały rozmawiać. Wyglądało to bardzo nieprofesjonalnie. Przy kasie wizytówki sklepu.
Wraz z grupą dziesięcioosobową znajomych tańczących flamenco postanowiliśmy uczcić zakończenie sezonu w spagetterii Pasta & Basta. Na początku chcieliśmy zjeść w ogródku na zewnątrz, ale temperatura nie była zbyt wysoka i zrobiło się nam zimno. Do tego obsługa lokalu rzadko zaglądała do ogródka, więc oczekiwanie na złożenie zamówienia się przeciągało. Po zejściu do lokalu, znaleźliśmy miejsce na taką spora liczbę osób. Samodzielnie połączyliśmy stoliki, by siedzieć razem. Niedługo pojawiła się kelnerka, która przedstawiając się imieniem zebrała zamówienia. Poprosiłam ją, by podzieliła zamówienie tak aby każdy mógł zapłacić za siebie. Dobrze, że zapytałam o to na początku, a nie przy płaceniu rachunku, bo wtedy byłoby to już niemożliwe. Na zamówienie nie czekaliśmy długo. Najpierw pojawiły się napoje. Później prawie w jednakowym czasie dania dla całej naszej grupy. Kelnerka powróciła do nas by zapytać czy wszystko nam smakuje. Rachunki każdy z nas dostał oddzielne, tak jak prosiłam. Toaleta bardzo gustowna. Szklane drzwi kabiny po przekręceniu kluczyka zmieniają się z przeźroczystych na matowe. Niesamowity efekt. Niestety brak papieru toaletowego. Lokal urządzony w kolorach czarno-pomarańczowych. Kanapy bardzo miękkie i wygodne. temperatura w lokalu odpowiednia.
Udałam się do apteki by odebrać zamówienie, które złożyłam przez internet. Do sklepu prowadzą ciężkie, stare drzwi i z wózkiem ciężko jest wjechać. Akurat nie było kolejki, co jest dość rzadkim widokiem w tejże aptece. Czynne były trzy stanowiska. Farmaceutka zapytała w czym może pomóc. Po podaniu nazwiska, sprawdziła zamówienie w komputerze i z zaplecza przyniosłam paczuszkę. Z jej wnętrza wyjęła dwa produkty, a zamawiałam trzy. Na moją uwagę, pani sprawdziła zawartość zamówienia i przeprosiła, gdyż produkt znajduje się w lodówce, dlatego nie było go w paczuszce z innymi produktami. Zostałam następnie poproszona o kartę stałego klienta. Naliczono mi rabat na jeden z produktów z programu Mama i maleństwo. Dostałam wydruk z kasy na temat tego rabatu. W aptece działała klimatyzacja, więc miło oczekiwało się na obsługę.
Często korzystam z serwisu doz.pl by zakupić leki w korzystniejszych cenach. Dla zarejestrowanych klientów ceny są naprawdę sporo niższe. Zamawia się leki czy farmaceutyki czy tez kosmetyki, a wybór jest dość spory i na następny dzień zamówienie jest do odbioru w wybranej aptece. Można zażyczyć sobie przysłanie zawiadomienia sms-em, że zamówienie jest już do odbioru. Poza tym szczegóły zamówienia przychodzą mailem. Jedynym minusem jest brak możliwości dowiedzenia się o końcowej cenie, gdy posiada się dodatkowa kartę rabatową. Cenę końcową dopiero poznaje się w aptece. Nie ma tez możliwości sprawdzenia ilości punktów na karcie lojalnościowej. Wszystko tylko w aptece.
Bar Maciuś to specjalny samochód przerobiony na bar. Przed barem kilka stolików z krzesełkami pod parasolami. Lada dość wysoko i obsługa zawsze patrzy z góry na klientów. Zawsze mam problem z poczuciem, czy w takim miejscu wszystko jest należycie czyste, ale zwykle głód zwycięża. Postanowiłam na szybko pożywić się zapiekanką. Byłam razem z dzieckiem w wózku i psem. Jak tylko podeszłam do okienka, pani zapytała co piesek sobie życzy? Może parówki? Odpowiedziałam, że zadowolimy się zapiekanka. Zapiekanka w dobrej cenie 2,50 z uwagi na bardzo silną konkurencję tuż obok w takim samym barze na kółkach. Zostałam poinformowana o 4 minutowym oczekiwaniu i poproszona o poczekanie na krzesełku. Sporo było klientów, ale udało mi się znaleźć jedno miejsce siedzące. Za chwilkę pani zapytała czy pies nie napije się może wody i podała miseczkę z wodą za co jej byłam bardzo wdzięczna, bo dzień był upalny, a pies widocznie wyglądał na spragnionego. Niedługo tez zostałam zawołana po zapiekankę. Pani zapytała jaki sos sobie życzę, na co ja odpowiedziałam, że ketchup i czosnek. Pani odrzekła, że może być tylko jeden sos, po czym polała mi dwa, mrugając okiem. Zapiekanka duża, z dużą ilością pieczarek. Dla głodnego w sam raz. Polecam.
Odwiedziłam aptekę, by wykupić lek dla mojego psa. Zwykle korzystam z innej apteki, ale ponieważ tamta apteka była zamknięta, postanowiłam odwiedzić po drodze właśnie tę aptekę. Lubię robić zakupy w tej aptece pod względem czasu obsługi. Nigdy w tej aptece nie ma klientów, a co za tym idzie kolejek. Do apteki prowadza dwa schodki, ale da się wjechać do niej z wózkiem. Panie obsługują za szyby, co trochę utrudnia kontakt, ale to z pewnością dla ich zdrowia. Ustawiłam się do okienka najbliższego wejścia, gdyż tam były dwie panie farmaceutki. Zaraz zostałam poproszona o przejście do innego okienka. Lek akurat był dostępny, czego się nie spodziewałam. Miłe zaskoczenie. Płaciłam banknotem 200 złotowym i nie było problemu z wydaniem reszty. Szybko i sprawnie.
Ponieważ posiadam kartę lojalnościową do tej sieci aptek, dziś mają receptę postanowiłam zakupić leki w tejże aptece. Przemierzając slalomem tłumy ludzi na toruńskiej starówce dotarłam do apteki. A tam... niemiła niespodzianka. Na drzwiach wisi kartka z odręcznie napisanym napisem: "Awaria komputerów. Przepraszamy". Apteka oczywiście zamknięta na trzy spusty. A wszystko to w samym centrum miasta prawie w samo południe. Przyznam, że jak idę do tej apteki to zawsze się zastanawiam czy taka sytuacja nie będzie miała miejsca, bo zamkniętą aptekę z jakąś awarią spotkałam się już co najmniej 3 razy, a nie jestem tam klientem, który zagląda tam codziennie.
Zawsze gdy odwiedzam ten sklep mam problem z wjazdem wózkiem, bo do sklepu prowadza strome schodki, a nie ma podjazdu. Tym razem dziecko towarzyszyło mi na rękach. Wpadłam do sklepu tuż przed zamknięciem. Nie było klientów. Moje pierwsze pytanie dotyczyło możliwości płacenia karta, bo nie byłam przygotowana do płacenia gotówka. Otrzymałam odpowiedź, że od 10 zł można płacić kartą. Poprosiłam o twardy ser. Ekspedientka zaoferowała ser Gouda. Na taki przystałam. Jak się okazało w domu, ser wcale nie był twardy. Wzięłam jeszcze wędlinę, by mój rachunek wyniósł co najmniej 10 zł. Nie zaproponowano mi reklamówki. W sklepie czysto, chłodno i przestronnie.
Zajrzałam do pobliskiego kiosku po gazetę. Ostatnio rzadko tam zaglądam. Gdy podchodziłam pani w środku rozmawiała przez telefon. Spokojnie podeszłam do okienka i zaczęłam najpierw szukać portfela. gdy podniosłam wzrok gazeta już była dla mnie przygotowana. Zdziwiłam się, bo nie robię w tym kiosku regularnych zakupów gazetowych i też nie znam pani obsługującej. Zapytałam skąd pani wiedziała jaką gazetę chcę kupić. Na co pani nie odrywając ucha od słuchawki odpowiedziała, że się domyśliła. To chyba jakaś telepatia. Pomimo rozmowy telefonicznej prowadzonej podczas mojej obsługi, byłam zadowolona i zdziwiona jakością obsługi. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu.
Udałam się do największej i najlepiej wyposażonej pasmanterii w Toruniu by zakupić ozdobę do włosów. Poszukiwałam ozdobnego kwiatka z w kolorze czerwonym by ozdobić włosy na występ flamenco. Do sklepu prowadzą cztery strome i wysokie schody. Bardzo lubię ten sklep, ale nigdy nie mogę tam wejść z uwagi na to, że zwykle towarzyszy mi wózek z dzieckiem. Tym razem dziecko miało opiekę, więc mogłam udać się do tego sklepu. W tej pasmanterii są cztery stanowiska i jak się stanie nie do tego co trzeba to nie uda się zrobić zakupu. Zostanie się przekierowanym do kolejnego stanowiska. Nie zawsze jest jasne, czego gdzie szukać. Tak też było w moim przypadku. Chwile poczekałam na obsługę, a gdy wyjaśniłam czego szukam zostałam przekierowana do innego stanowiska. Tam pani pokazała mi co ma w ofercie. Zapytała o kolor kwiatka. Towar ładnie wyeksponowany. Można dotknąć. Wybrałam jedną z ozdób. Poprosiłam jeszcze o coś do przypięcia jej do włosów. Pani zaproponowała taką zapinkę i poleciła jak ją przymocować. Zapłaciłam za całość 11,50zł. Ozdoba cudnie prezentowała się podczas pokazu i na pewno zostanie jeszcze nie raz wykorzystana.
Wygłodniała postanowiłam zamówić pizzę do domu. Zdecydowałam się na pizzerie Arleqiun, gdyz juz kiedyś z niej korzystałam i nie miałam zastrzeżeń. Od razu się tam dodzwoniłam. Odebrała pani. zamówiłam pizzę dużą tzw. wkurzonego Arleqiuna. Pani zapytała o sosy. Do wyboru na pizzy lub w osobnych kubeczkach.Podałam adres oraz numer kontaktowy. O resztę musiałam sama dopytać, bo pani chciała już kończyć rozmowę. Pytałam o ostateczną cenę i czas realizacji. Na pizzę mieliśmy czekać około 50 minut do godziny, ale dostawa była już po 35 minutach. Cieplutka i smaczna. Pan dowożący miał wydać resztę z 50 zł. za pizzę dla dwóch osób niezbyt głodnych z dwoma sosami zapłaciłam 16,50zł. Polecam.
Udałam się do marketu po dosłownie kilka rzeczy. Akurat był to wieczór przed Bożym Ciałem. Nie przewidziałam, że ludzie będą się zaopatrywać jak na jakaś wojnę. W sklepie tłumy z wielkimi wypakowanymi po brzegi koszami. Moja obserwacja dotyczy obsługi kasowej. Ustawiłam się do jednej z kas. Obsługa szła wolno. Klienci przede mną gdy byli kasowani zepsuła się kasa. Nie mogli zapłacić za zakupy. Kasa popsuła się w trakcie, gdy zakupy mieli już spakowane i chcieli zapłacić kartą. Pani w kasie dzwoniła po pomoc i zaraz zjawiła się koordynatorka kas. Kasa się restartowała i ostatecznie kasę zamknięto. Klienci zostali poproszeni o przejście do innych kas. Klienci przede mną musieli jeszcze raz wejść na sklep i skasować się w innej kasie, a pozostali klienci, w tym ja, musieli zabrać swoje zakupy z taśmy i szukać innej kasy. Czynna była może co trzecia kasa. do każdej kolejka z co najmniej 4-5 osobami. Moja frustracja sięgała zenitu. Dłużej chyba stałam w kolejce do dwóch kas niż robiłam zakupy. Dodam tylko, że byłam tam razem z moim 14-miesięcznym dzieckiem i jego wytrzymałość kończyła się z każdą minutą i zakończyła się płaczem.
Sklep w pawilonie Maciej na toruńskiej Skarpie. Duży wybór asortymentu. Alejki ciasne. Musiałam się przeciskać wózkiem, co nie było łatwe. W alejce z napojami rozkładany był towar i jak mnie zobaczył jeden z pracowników, zaraz przesunął towar tak bym mogła przejechać. Ceny dość wysokie w porównaniu z innymi sklepami spożywczymi. Do kasy była kolejka, ale w trakcie otworzona została nowa kasa. Kasjerka szybko kasowała, tak że towar mój i klientki przede mną sie pomieszały.
Odwiedziłam sklep mięsny w tej lokalizacji gdyż akurat załatwiałam inne sprawy w pobliżu. Musiałam kupić trochę wędlin, a zapomniałam zabrać z domu portfela. Wiedziałam, że w Gzelli mogę zapłacić kartą, więc weszłam do środka. Akurat nie było kolejki. Jedna ze sprzedawczyń zaraz się mną zainteresowała. Wybrałam dwa rodzaje wędlin. Pani ukroiła mi taka ilość jaką chciałam. Zapłaciłam razem 4,5zł. Wyciągnęłam do zapłaty kartę kredytową. Pani z wyrzutem zapytała czy raczej stwierdziła "Płaci pani kartą?". Odpowiedziała, że zapomniałam wziąć ze sobą portfela. Nigdzie w sklepie nie było napisane, że płatności kartą są realizowane od jakiejś kwoty, więc nie rozumiem pytania. Co do zakupu, to wędliny strasznie mokre. Papier, w który zostały zapakowane zaraz namókł. Ceny wędlin w okolicy 30zł. Drogo. Wydzielony kącik dla dzieci ze stoliczkiem i zabawkami.
Udałam się do Smykolandu w celu odbioru zamówionych dzień wcześniej akcesoriów do karmienia dziecka. Dzień wcześniej zostałam poinformowana, że towar będzie na mnie czekał dnia następnego i że mam czekać na telefon, jak towar będzie to pracownica miała do mnie zadzwonić. Ponieważ nie doczekałam się telefonu, a byłam w pobliżu postanowiłam odwiedzić sklep. Zaparkowałam samochód tuż przy wejściu. Parking dość zapchany, ale mi udało się znaleźć dogodne miejsce. zraz po wejściu udałam się do kasy i spostrzegłam panią, która obsługiwała mnie dzień wcześniej. Zaraz ją zapytałam o moje zamówienie. Pani przez chwilę myślała i kojarzyła mnie, w końcu powiedziała, że zaraz to sprawdzi. Po chwili znowu się pojawiła i poinformowała mnie, że zapomniała, że we środy kierowca nie dowozi im towaru, w związku z tym zamówiony przeze mnie towar będzie dopiero we czwartek. Zapytałam o której godzinie mogę podejść. Pani odpowiedziała, że trudno jej coś konkretnie powiedzieć, bo może to być przed jak i po południu. Bardzo mnie przepraszała za zaistniałą sytuację. Powiedziała, że na pewno zadzwoni jak towar się w sklepie pojawi.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.