W niewielkiej miejscowości Prusy jest spora, bardzo nowoczesna i estetycznie urządzona apteka, której zaopatrzenie może budzić podziw i uznanie – jasno, czyściutko i estetycznie. Pracownica obsługująca klientów to kobieta elegancka, zadbana i bardzo życzliwa. Starszy pan, przede mną, robił spore zakupy lecznicze a obsługująca mu doradzała, udzielała informacji o stosowaniu danego leku, proponowała tańsze zamienniki i aż miło było słuchać sympatycznej konwersacji obsługi. Ja tylko plaster na palec potrzebowałam i też byłam miło obsłużona. Tak jakoś myślałam, że wiejskie apteki to tylko „doraźne” placówki i jakże się myliłam. Wizyta w tej aptece, diametralnie zmieniła moje wyobrażenie.
Zamierzałam spaghetti na obiad przygotować więc po niezbędne artykuły udałam się do EKO, gdzie poprzedniego dnia były w zasięgu mojego wzroku. Tego dnia nic się nie zmieniło i w krótkim czasie wszystko znalazło się w moim koszyku łopatka wieprzowa, którą ekspedientka mi zmieliła i właściwy makaron, wszystko w cenach promocyjnie niskich, świeże. Jako dodatek, wypatrzyłam też boczek do chleba, chudziutki, świeży i pachnący, też w promocji. Zakupy i ceny mnie ucieszyły, zostałam sprawnie i profesjonalnie obsłużona, a w sklepie było czysto, schludnie i przyjemnie, więc więcej oczekiwać nie muszę.
Choć nie wszystkie artykuły kupuję w Polo Markecie, to jednak niemal codziennie tu się zjawiam bo w gospodarstwie domowym jest wiele różnorakich potrzeb a wiele cen artykułów spełnia moje oczekiwania, np. masło Talia. Tego dnia, oprócz wielu innych produktów (nie tylko spożywczych), kupiłam jogurty mix-smaków, też w cenie OK, mając nadzieję, że nie będą gorsze od Wyśmienitych z Biedronki. Super promocją okazało się masło-osełka 2,79 zł/275 g. nie mogłam oprzeć się takiej cenie i kupić musiałam. W tym sklepie zawsze zastaję porządek, a pracownicy są mili, serdeczni i uśmiechnięci, prezentując postawę kompetencji i profesjonalizmu swoich obowiązków. To cieszy klienta i powoduje, że ponownie, kolejnego dnia przychodzi.
Ceny paliw „szybują” w górę (to prawie skandal) ale wizyta po paliwo jest nieodzowna. Przy tej okazji można tu nabyć inne artykuły, także spożywcze. Pani Ania dbała o to aby każdemu coś dodatkowo do zakupu proponować. Ponieważ brałam jeszcze papierosy więc proponowała zapalniczkę. Panu przede mną płyn do spryskiwacza. To miła pracownica, której profesjonalizmu nie można odmówić, uśmiechała się i grzecznie do każdego odnosiła. Na stacji był porządek i nawet skupienie 4 dystrybutorów (w tym jeden nie czynny) nie było uciążliwa, bo dwa obecna samochody (w tym mój) mogły być tankowane równocześnie.
Kiedyś w Biedronce były dostępne świece zapachowe Larissa o różnych aromatach, obok malutkich podgrzewaczy (również zapachowych). Od dość długiego czasu tylko te drugie są do kupienia, więc jestem zmuszona nimi się zadowolić, nie jest to zbyt uciążliwe ale wolałam te pierwsze, większe i mam nadzieję, że wreszcie się pojawią – to taki „sygnał” dla Biedronki. Sklep jest duży i uporządkowany, pracownicy mili, uczynni i sympatyczni, zawsze gotowi na usługi dla klienta. Artykułów jest tu bardzo dużo o zróżnicowanym asortymencie, a kasjerki nie szczędzą słów zachęty na kolejne zakupy.
EKO to jeden z tych sklepów typu market, które cieszą klienta promocyjnymi cenami na różne artykuły, zmieniającymi się co tydzień. Nie miałam pomysłu na obiad, przy którym nie trzeba by było się zbytnio napracować ale stoisko mięsne podsunęło pomysł – wątróbka, to szybkie i smaczne danie z dodatkiem ziemniaków i surówki. Obsługa w tym sklepie jest miła i serdeczna, znająca się na fachowości swoich obowiązków. Pani Agnieszka – ekspedientka nie zaniedbała niczego, zarówno co do higieny jak i całej reszty tyczącej się obsługi (postawa, ład i porządek stanowiska). Kasjerka Aleksandra, podobnie, a na koniec miłymi słowami żegnała.
Dwa rodzaje, jakże odległego od siebie asortymentu oferuje ten średniej wielkości sklep, jednak nie kolidują one ze sobą w zestawieniu, w żaden sposób. Jedna część sklepu to drogeria (na lewo) i druga (na wprost) artykuły pasmanteryjne. Z boku stoi jeszcze obrotowy stojak z dodatkami typu kolczyki, bransoletki etc miła pracownica to osoba, która klienta traktuje nader grzecznie i życzliwie, nie wymuszając na nim ani konieczności, ani obowiązku zakupu. Chętnie natomiast udzieli wszelkich informacji i z uśmiechem pożegna każdego, kto znajdzie się tutaj.
Biedronka ma bardzo dobre i niedrogie bułki grahamki, co nie dawno odkryłam dzięki koleżance, dlatego czasem rano udaję się tutaj po ten artykuł. Jest to duży, przestrzenny sklep więc klient nie może narzekać na brak komfortu. Pracownice są miłe i grzeczne, z kulturą handlową traktują klienta, starając się sprostać jego oczekiwaniom. Tego dnia kasjerka Dorota „finalizowała” pobyt w placówce, zapraszając klientów na ponowne przybycie.
Siedziba tej firmy znajduje się w Bytomiu (informacja z paragonu), jednak jej pracownicy wypełniali swoje obowiązki przy Stadionie Miejskim we Wrocławiu – obsługiwali stanowiska kasowe, sprzedając bilety na mecz Polska – Mołdawia. Obsługująca mnie młoda dziewczyna była uśmiechnięta, grzeczna i bardzo miła. Na monitorze wskazała wolne miejsca, z których mogliśmy wraz ze znajomymi wybrać najbardziej dogodne (obok siebie), informowała też o dostępnych jeszcze cenowo biletach (80 i 120 zł, kobiety 25% taniej). Wydała nam imienne bilety, drukowane na podstawie dowodów osobistych. Wyglądała elegancko w białej bluzeczce, krótkie blond włosy, zadbana twarz a stanowisko obsługi miała uporządkowane. Obecność przy kasie była prawdziwą przyjemnością po chaosie jaki „zafundował” PZPN oczekującym.
Muszę wyrazić słowa uznania dla pracowników policji, oddelegowanych do pilnowania porządku przed meczem Polska – Mołdawia, którzy (wprawdzie po interwencji uczciwie stojących po zakup biletów) włączyli się do pilnowania kolejności podchodzenia do kas, bo im bliżej meczu, tym więcej osób chciało kupić bilet na tzw. „krzywego”- bez kolejki. Panowie policjanci, „rośli” mężczyźni stanowczo respektowali prawa uczciwie oczekujących, nie przekraczali granic słowa ani czynu (osobiście, niejednego awanturnika, potraktowałabym „dotkliwiej”), jednak w czasie gdy wraz ze znajomymi oczekiwaliśmy na swoją kolej, dopilnowali ładu i mogliśmy zakupić bilety, aby udać się na stadion.
Przedmiotem mojej obserwacji jest organizacja PZPN-u sprzedaży biletów na mecz polska – Mołdawia przy Stadionie Miejskim we Wrocławiu, a konkretniej tworzącego się chaosu, na krótko przed rozpoczęciem meczu. Wraz ze znajomymi przyjechaliśmy odpowiednio wcześnie i w kolejce musieliśmy swoje odstać („bite” 3,5 godziny), co do tego nie mam zastrzeżeń. Jednak im bliżej meczu, tym więcej kibiców zaczęło przybywać i większość chciała kupić bilet bez kolejki. Organizator spotkania meczowego – PZPN, powinien taka okoliczność przewidzieć i przygotować się na nią. Cztery dostępne kasy, zdawały się być niewystarczające w pewnym momencie. Służby porządkowe włączyły się do akcji (chwała im za to) ale dopiero po interwencji uczciwie stojących w kolejce, którzy zaczęli bronić swoich praw kolejkowicza. Myśmy bilety kupili (choć atmosfera była napięta) i ten fakt mnie cieszy, ale organizacja PZPN-u nie zasługuje na zbyt wysoką ocenę. Choć z drugiej strony, awanturnicy mogli przyjść znacznie wcześniej po zakup biletu i to po części usprawiedliwia PZPN.
Moja obserwacja dotyczy wydania broszury/gazetki „program meczowy” jaką bezpłatnie otrzymałam stojąc w kolejce do kasy po bilet na mecz Polska – Mołdawia. To bardzo dobrze, że PZPN zadbał o to aby oczekującym nie dłużył się czas. Bardzo ładne, kolorowe wydanie w którym były składy obu drużyn, krótkie informacje o zawodnikach, drużynach i wspólnych z historii spotkaniach tych drużyn. Są tu też informacje o sponsorach oraz reklamy – nieodzowny dodatek wielu pism. 24 strony programu utrzymane są w tonacji barw narodowych i choć po otwarciu pierwszej strony jest zdjęcie i wypowiedź prezesa PZPN, którego nie darzę sympatią, broszura sprawiła, że pozytywnie wypełniła się czasu oczekiwania w kolejce, dając temat do ożywionej dyskusji.
Bardzo okazale prezentował się Stadion Miejski we Wrocławiu, wzorowany na kształt lampionu z Chin. Zewnętrzna elewacja to rodzaj siatki w lekko popielatym kolorze. Okalająca stadion, szeroka, brukowana kostką promenada jest dość oszczędnie zagospodarowana, jednak nie ujmuje to wyglądu zewnętrznemu. Wejścia na stadion oznaczenia literowo cyfrowe. Bezpośrednia strefa stadionu jest oddzielona solidnym ogrodzeniem. Miałam okazję przyglądać się obejściu tego miejsca oczekując w kolejce, na zakup biletu na mecz Polska – Mołdawia. Na placu przed stadionem stała duża, dmuchana Biedronka – symbol sponsora meczu, a służby porządkowe przygotowywały się do obsługi tej imprezy, ubrani w stosowną odzież, oznaczoną napisami. Widać było też grupki innych pracowników, w odświętnych strojach z przewieszonymi identyfikatorami. Na ogrodzeniu zawieszony był, czytelny regulamin zachowania i pobytu w obiekcie, wyszczególnione na nim były także przedmioty zakazane do wnoszenia. tak aby wszystko było jasne.
Choć muszę do tej stacji CPN-u dojechać 3 km to jednak droga ta warta jest oferowanego paliwa, zarówno co jakości (nie odbiegającej od stacji Orlenu), jak i co do ceny (konkurencyjnej względem Orlenu). Pomimo ceny jaka pokazuje tablica, dostaję tu atrakcyjny rabat, a to zawsze cieszy. Teren stacji uporządkowany a dystrybutory rozmieszczone wygodnie dla tankujących. Młody chłopak zatankował mój samochód, ja tylko dokonałam płatności. Sprawnie mnie tu obsłużono, w sympatycznej atmosferze (uśmiech, miłe słowo), chwila czasu, rąk nie brudziłam i mogłam odjechać.
Podczas mojej wizyty w KFC zostałam sprawnie, miło słowem profesjonalnie obsłużona. Pracownica Joanna, która przyjmowała zamówienie była przyjazna, uśmiechała się, dbała o kontakt wzrokowy i proponowała dodatkowe produkty. Nie mam żadnych negatywnych uwag do tej wizyty, mogłam zapłacić wygodnie – kartą, którą terminal tez sczytał dość szybko. W tym czasie inna pracownica – Marta przygotowała zamówiony kubełek. Pożegnano mnie miło i serdecznie, życząc smacznego; miłego dnia.
Sobota i brak wizyty zakupowej w Polo Markecie to zjawiska, które u mnie się raczej nie zdarzają. Sklep jest duży, bogato zaopatrzony w różnorodne artykuły, wygodny w ich wybieraniu, ceny nie „dobijają” lecz wręcz zachęcają i pracują tu mili, serdeczni i przyjaźnie nastawieni do klientów ludzie, którzy zawsze chętnie pomogą, gdy zaistnieje taka potrzeba. Robią to z uśmiechem i zaangażowaniem handlowym. Kompetencji i profesjonalizmu nie można im odmówić. Kasjerka Magda, tego dnia, żegnała obsłużonego klienta sympatycznymi słowami „miłego dnia”, które były jak „ukoronowanie” udanych zakupów.
Bardzo ładną sukienkę z czarnej gipiury miałam nadzieje przymierzyć ale okazało się, że któraś z wcześniejszych klientek uszkodziła ją w czasie przymiarki, wyrywając suwak. Pracownica wyraziła ubolewanie z tego powodu i od razu zaczęła sprawdzać pozostałe modele sukienek. Można powiedzieć, że obeszłam się „smakiem’ i to nie z powodu niedogodności sklepu, bo cena 129 zł (promocja) była nie tylko atrakcyjna ale wręcz okazyjna. Sklep jest estetyczny, na wieszakach i stojakach prezentowana jest konfekcja damska w szerokim wyborze kolorów i fasonów, zgodnie z trendami mody, zarówno tej eleganckiej jak i trochę „szalonej”.
Jedynym zakupem jakiego od czasu do czasu dokonuję w KFC to kubełek skrzydełek z kurczaka. Są przyrządzone w sposób jakiego domowym sposobem nie zrobię więc chętnie je kupuję, czasami. Pani Joanna od razu dokonała obsługi, proponują dodatkowe kawałki, a pani Marta przygotowała zmówienie. Gdy zapłaciłam wręczono mi wypełniony kubełek z uśmiechem i miłymi słowami pożegnania. Miło, sprawnie i przyjemnie przebiegła obsługa przy uporządkowanym, środowym stanowisku nad którym umieszczone było, widoczne dla klientów menu sprzedażowe, urozmaicone i całkiem „fajne” cenowo. Zakupiony kubełek to raptem 23 zł, a jego zawartość to dwie porcje frytek i 15 Hot Wings-ów.
Krótki przystanek na stacji Orlenu w Niemodlinie to kawa dla mnie, babeczki dla dzieci, 7UP dla męża i po Hot Dogu dla każdego – takie jakby drugie śniadanie na Stop Cafe. Mili i sympatyczni obsługujący nie zaniedbali niczego w swoich obowiązkach, także przyjemnych słów na pożegnanie. Dookoła czysto, estetycznie i przyjemnie było. Dwa stanowiska kasowe dbały o to aby klienci byli sprawnie obsłużeni. Tą placówkę często chwalę i tego dnia nie mogło być inaczej.
Duży, przestrzenny sklep tej Biedronki pozwala klientowi czuć się swobodnie, dzięki czemu bez pośpiechu może on wkładać do wózka kolejne artykuły, wybierane z regałów, koszy, chłodni lub palet. Przechodzący, czasem pracownik kłania się mijanemu klientowi z uśmiechem na twarzy, udzieli pomocy jeśli zaistnieje taka konieczność. Do kasy też nie musiałam czekać, niewiadomo jak długo bo na bieżący był przywoływany pracownik gdy intensywnie podchodzili klienci. W sklepie ład i porządek handlowy a na koniec obsługi pani Edyta – kasjerka, zapraszała na kolejną wizytę zakupową.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.