Apteka Arnika była dyżurującą placówką w niedzielę, 23 listopada i to do niej udałam się po medykament, który okazał się, niespodziewanie niezbędny. Apteka mieści się w rynku i tego dnia trzeba było użyć dzwonka, aby być obsłużonym przy okienku. Przed wejściem widniała informacja, jak należy postąpić: zadzwonić i wejść do przedsionka. Tak postąpiłam, przedsionek malutki, 2 osoby to już tłok, po chwili uśmiechnięta farmaceutka, zadbana, w białym fartuszku, otworzyła okienko, przywitała się i dokonała obsługi. Prawdę mówiąc, nie lubię obsługi z okienka, zwłaszcza, gdy jest pora dzienna (ok. 16-ej), ale na świąteczne ”układy” organizacji handlowej nie będę narzekać, ważne jest, że można kupić potrzebny lek o każdej porze. Przed apteką było czysto, a przez okienko widać było higienę wnętrza placówki.
Stację paliw Orlenu w Kostomłotach, znajdującą się przy krajowej 5, odwiedzamy ilekroć przejeżdżamy tą drogą. Tu można zjeść coś smacznego, także na gorąco, obiadowo, wybierając z bogatego menu, jakie jest oferowane. W dniu 20 listopada, skorzystaliśmy z kawiarnianej części – Stop Cafe, bardzo eleganckiej i estetycznej. Można było wygodnie usiąść na tapicerowanych siedziskach przy czystych stolikach i poczekać na zamówienie, aby je potem skonsumować w należytych warunkach. Obsługa bez zarzutów, w pełni kultury i sympatycznej atmosfery, pani sprawnie się uwijała przy obowiązkach, a do pomocy miała inne pracownice, które zajmowały się realizacją zamówień. To profesjonalny podział obowiązków, kto inny kasuje, kto inny podaje. W trakcie naszego pobytu tutaj, byłam też świadkiem uprzątania naczyń, odstawionych przez klientów, robiła to dyskretnie jedna z pracownic – Karolina, w żaden sposób nie zakłócała pobytu klientów. Bardzo nowocześnie jest przygotowane zaplecze sanitarne, czujniki ruchu oświetlają pomieszczenia i włącza się wentylator, czystość i higienę czuć od wejścia. W tym dniu korzystaliśmy tylko z części kawiarnianej, ale przejście przez handlową część lokalu, rzutem oka, dawało obraz, także ładu handlowego i pozwalało zauważyć różnorodność zaopatrzenia prezentowanego w sposób przejrzysty i estetyczny. Ta stacja Orlenu zawsze pozostawia miłe wrażenie, wiele razy tu bywałam i pewnie, jeszcze nie raz będę, przejazdem.
Ta obserwacja dotyczy organizacji turystycznej dla tych, którzy chcą zobaczyć/zwiedzić Skocznię Orlinek w Karpaczu – kompletna klapa. Każdą, dalszą wycieczkę/wypad staram się zaplanować, aby nie doznać rozczarowania na miejscu. W dniu 20 listopada wybraliśmy się na Skocznię Orlinek do Karpacza i zastaliśmy kłódkę na łańcuchu oraz niedbale zapisaną odręcznie tabliczkę ”skocznia nieczynna do końca listopada”, choć w Internecie takiej informacji nie zamieszczono. Byliśmy bardzo zdegustowani, żeby nie uznać wzburzeni, taki ”szmat” drogi, aby ”odbić” się od bramy. Dlatego moja ocena dotyczy jedynie wiedzy organizacyjnej osób mających pieczę nad tym obiektem, nie dotyczy skoczni bezpośrednio. Współcześnie, Internet jest podstawowym źródłem wiedzy turystycznej, którą należy uaktualniać, tu tego nie zrobiono, po powrocie do domu sprawdziłam jeszcze raz. Mogliśmy jedynie popatrzeć na obiekt z ulicy Olimpijskiej, a chaszcze widoczne z ulicy, sprawiały wrażenie, jakby od dawna nikogo tu nie było, co może oznaczać, że kłódka wisi na bramie od bardzo dawna. Wyrastająca ponad zarośla konstrukcja, opatrzona nazwą - Orlinek Skocznia narciarska im. S. Marusarza, wskazywała na obiekt sportowy, jakby zapomniany.
W dniu 20 listopada, będąc na wypadzie w Karpaczu, odwiedziliśmy malownicze miejsce w Karkonoskim Parku Narodowym – Dziki Wodospad na górskiej rzece Łomnica. Nietrudno do niego trafić, bo znajduje się w pobliżu ulicy Strażackiej, u wejścia do parku, oznaczonego żółtym szlakiem. Kojący szum wody, spadającej na potężne głazy był bardzo przyjemną chwilą. Musi tu być przepięknie latem, choć zimna pora roku także nie pozbawiała tego miejsca uroku. Można było wejść nad sam spadek wody, dzięki bocznym, wyższym wypustom przeciwrumoszowej zapory, zbudowanej na początku XIX wieku, aż dziw, że w tak doskonałym stanie zachowała się do dziś. Rzeka Łomnica wyglądała na leniwą rzeczkę górską, można było podejść (zarówno przed wodospadem, jak i po spadku wody), pospacerować po wielkich głazach, dających niesamowity widok wśród płynącej wody, sprawdzić jej temperaturę, była lodowata. Bardzo ładnie i niebezpiecznie jednocześnie, wyglądają świerki, których korzenie oplatają głazy, dziwne, że jeszcze się nie przewróciły. Sam wodospad nie jest bardzo wysoki, ma jakieś, może 10 m. To bardzo ładne miejsce w Parku Karkonoskim, przyjedziemy tu latem i wtedy nasycimy duszę okazałością zieleni tego cudnego widoku. U wejścia szlaku tabliczka informacyjna, dalej też umieszczone informacje oraz szlaban zakazujący wjazd na górzysty teren parku. Najchętniej poszłabym w górę po kamieniach i głazach spływającej Łomnicy. Bywałam już na szlakach karkonoskich, gdzie trzeba było wnieść opłatę, tutaj się z tym nie spotkałam. Nie zapuszczaliśmy się w głąb szlaku daleko, naszym celem głównym był Dziki Wodospad, tu jeszcze wrócimy. Polecam innym.
Ta mała stacja, niemal w ”środku” Karpacza, wyłoniła się zza łuku drogi i właściwie w ostatnim momencie udało się skręcić na jej teren. Trochę niedobre rozwiązanie wjazdu dla przyjezdnych, brak widocznego oznakowania. Tak małe stacje paliw Orlenu, jak ta, raczej nie trafiam – 2 stanowiska tankowania, możliwość przemycia szyb pojemnik z czystą wodą i dodatkiem środka myjącego, niewielki obszar i bardzo mały sklep. Toaleta mieści się tutaj na zewnątrz i jest zamknięta, trzeba udać się po kluczyk do sklepu. Niestety jest tylko jedna, więc korzystaliśmy po kolei. To raczej rzadkość, zwykle są dla pań i dla panów, taki stan po rza pierwszy zastałam. Co więcej, w dni 20 XI, nie była najestetyczniejsza, jeśli chodzi o ogólne wrażenie, wprawdzie podłoga czysta, ale zapach – lepiej nie pisać, chyba oszczędzają na kostkach WC czy innych odświeżaczach. Natomiast obsługa bardzo grzeczna, dwóch eleganckich panów, pan Tomasz miły i uprzejmy, z dużym zaangażowaniem wypełniał swoje obowiązki. Jako, że sklepik malutki, ilość zaopatrzenia dostosowana do możliwości lokalowych, bez przepełnienia, wszystko widoczne w standardowym ładzie Orlenu. Krótki postój, mało sympatyczna wizyta w WC i przyjemna w sklepie.
Wjazd na tę stację paliw Orlenu, nie jest najlepiej oznakowany, wyłania się ona przy wyjeździe spod wiaduktu, niemal w ostatniej chwili, my ją znamy, więc nie ma problemu, ale dla innych może to stanowić kłopot ostrego hamowania na A4, tak jak to zrobił kierowca, jadący przed nami. Nie jest to duża placówka, rankiem w dniu 20 XI była uprzątnięta i estetyczna, brak papierków czy innych nieczystości. W obrębie dystrybutorów były widoczne rękawice foliowe i także woda z płynem i myjką do szyb. Mały sklep/kasa był także estetyczny. Nie ma tu wolno-stojących regałów, miejsce nie pozwala i tego dnia, akurat nie było klientów, więc tłok też nie był dokuczliwy, co często tu się zdarzało w przeszłości. Obsługa witała od wejścia – Krzysztof i Justyna. Pan Krzysztof zajęty był liczeniem pieniędzy, więc udałam się do Justyny, która wychyliła się zapraszając. Bardzo miła i kulturalna obsługa z zachętą dodatkowych zakupów, punktowanych Vitay i zaangażowaniem względem klienta, pytano mnie także, czy pomóc w obsłudze kawiarki. To nie wszędzie się zdarza. Zanim kawa się napełniła, krótką, przyjemną rozmowę ”ucięłyśmy” sobie z panią Justyną, taki sympatyczny ”wypełniacz” obecności, spowodowany brakiem innych klientów. Ten postój był w pełni satysfakcjonujący.
”Więcej przysmaków w świątecznych cenach”, to folder Biedronki z propozycjami Bożonarodzeniowych ofert dla klientów, który już 17-go był do nabycia w sieci sklepów, choć jego zawartość, cenowo obowiązuje dopiero od 20-go. To jeden z najbardziej efektowniejszych folderów handlowych, okładka w zimowej szacie świątecznego fioletu i mikołajkowo prezentującej się biedronce, symbolu sieci. Zawartość prezentowana dostojnie z dopracowanymi szczegółami, każda strona w innym kolorze, opatrzona zachętami haseł, np. Uczta la Speciale, Mięsne Delicje, Włoski Przysmak czy Piernikowe Dekoracje. Nie brakuje też przepisów kulinarnych, dobranych wigilijnie, popartych świątecznymi fotkami prezentacji na fragmencie stołu. Wyraziste ilustracje, kilka praktycznych porad, efektowne, aczkolwiek nieabsorbujące, akcenty dekoracji Bożonarodzeniowych. Graficy Biedronki wiedzą, jak folderem ”przemówić” do klientów.
Sprawnie, grzecznie, miło i przyjemnie zrobione zakupy, zawsze zadowolą klienta. W sklepie EKO, gdzie panował ład i porządek, a obsługa była profesjonalne, ten stan jest wysokim standardem handlowym. Zaopatrzenie jest zróżnicowane, a klienci nie trącają się nawzajem, bo alejki są obszerne. W dniu 19 XI tu byłam, udane zakupy zrobiłam, a przy kasie oferowano mi mandarynki (tzw. aktywna sprzedaż), chętnie skorzystałam, bo cena była atrakcyjna.
Drogo, bardzo drogo, o wiele za drogo, a kawa miała smak, jakby mieszanki zbożowej, nie przypominała prawdziwej kawy i w dodatku, żołądek długo dawał oznaki niezadowolenia, po wypiciu małego kubeczka. Obsługa bez zastrzeżeń, kultura obsługujących na poziomie. Estetyka stanowisk obsługi także nie budziła zastrzeżeń. Te punkty gastronomiczne, znajdujące się na Stadionie Miejskim są dobrym pomysłem, ale niewypałem cenowym i jakościowym kawy (ją piłam 18 XI). Podobno bułka z kiełbasą była smaczna, ale ja jej nie próbowałam, cena 14 zł odebrała mi apetyt po wypitej niby-kawie.
Okazale, biało czerwono, w barwach narodowych prezentował się Stadion Miejski we Wrocławiu, już z daleka widoczny w dniu 18 listopada, gdzie drużyna narodowa rozegrała mecz towarzyski ze Szwajcarią. Stadion był w pełni przygotowany na przyjęcie międzynarodowych kibiców, komunikaty wygłaszano dwu-języcznie, także w trakcie meczu, krótkie komentarze podawano w ten sam sposób. Ten okazały obiekt był wysprzątany i estetyczny, zabezpieczono oferty gastronomiczne, bezpieczeństwo i porządek z wykorzystaniem służb, zaplecze sanitarne i dokładnie oznaczone miejsca na trybunach, każdy bez problemu trafił. Atmosfera stadionu wspaniała, zanim rozpoczął się mecz można było obserwować trening obu drużyn, na tle dekoracji w kolorystyce barw i hasła ”Łączy nas piłka”. Liczne reportaże z rozgrywek naszej drużyny, prezentowane z wykorzystaniem telebimów, przypomniały najważniejsze zmagania piłkarzy. Także, w trakcie meczu, można było zobaczyć powtórki ważniejszych akcji. Do pełni rewelacji organizacyjnej zabrakło mi jednego, małego niuansu – koszy na odpadki, typu popielnica. Stadion jest objęty całkowitym zakazem palenia, pochwalam to, ale w trakcie przerwy meczowej nie jest to przestrzegane, a służby porządkowe zachowują się jakby zakazu nie było, co także mnie nie dziwi przy takim tłumie ludzi, ingerencja mogłaby mieć nieciekawy skutek. O ile mądrzej i kulturalniej byłoby postawić takie kosze i wtedy, po opuszczeniu stadionu przez kibiców, zanieczyszczenie promenad/balkonów/tarasów/czy jak tam zwać miejsca poza trybunami, byłoby nieporównywalnie mniejsze, nie leżałyby pety, których nie wrzuca się do koszy wyściełanych workami foliowymi. To niedopatrzenie, które powinno się w jakiś sposób zniwelować. Jeśli nie ma sensu walka, warto znaleźć inne rozwiązanie organizacyjne, kompromis - przyjazny palącym, przybyłym kibicom i osobom, sprzątającym stadion - wystarczy jedynie, postawić właściwe pojemniki.
W tym Supermarkecie nie ma najmniejszych problemów z zakupami, przynajmniej ja ich, jako tako, nie doświadczam. Pełna kultura organizacyjna parowki oraz profesjonalne traktowanie klientów są tutaj normą, utrzymywaną na wysokim poziomie. Sklep prezentuje się estetycznie, jest duży, co daje możliwość wygody poruszania się w nim i wybierania artykułów z szerokiej gamy rodzajowej i ilościowej. Tu nie brakuje niczego, co jest w standardowym zaopatrzeniu i pojawiają się czasem dodatkowe, krótkoterminowe sprzedaże. Pracownicy sklepu są uczynni, mili i grzeczni, nie ignorują nikogo, każdemu chętnie służą pomocą. Ja rzadko jej potrzebuję, ale czasami mi się zdarza. W dniu 7 listopada była to krótka wizyta na zakupach, przebiegła sprawnie, w sympatycznej atmosferze. Przed sklepem panował porządek, a wózki zakupowe były ustawione w ładzie, koziołek/potykacz informował o artykule polecanym promocyjnie, w tym dniu.
Jeśli coś mnie niepokoi w sprawności samochodu, udaję się do specjalistów, którzy mogą zaradzić mankamentom. Tu w Wan Gum-ie można liczyć na każdą pomoc w zakresie mechaniki i innych spraw związanych z motoryzacją (m.in. wulkanizacja, wymiana płynów, drobne lub większe naprawy). Jest tu taka ilość pracowników, że pomoc jest możliwa niemal ”od ręki”, jeśli mankament nie jest zbyt poważny. Mój, jak się okazało, nie był. Wystarczyła drobna ingerencja pod maską, a potrzebny artykuł, też był dostępny. Szybko, sprawnie i fachowo z profesjonalnym podejściem w sympatycznej atmosferze żartu. Na terenie firmy, (chociaż warsztat) panował porządek, a pracownicy byli w odzieży ochronnej.
Na tym Orlenie, m.in. tankowałam samochód i niestety, zrobiłam to sama, chociaż pracownik podjazdu był obecny, ale tylko w budynku sklepu i obsługi kasowej. Wprawdzie był grzeczny i wchodzących witał z uśmiechem (także żegnał, gdy wychodzili), ale jedynie spacerował przy wejściu – tam i powrotem, zerkając na plac z dystrybutorami przez oszklone witryny. Tankowanie nie jest dla mnie problemem, ale lubię być obsłużona na stacjach CPN-ów, przy dystrybutorach. W pełni zadowalała mnie cena paliwa, była poniżej 5 zł. Ten Orlen jest dość sporą placówką, można tu też umyć samochód w myjni, są stanowiska odkurzacza i kompresora. Sklep oferuje dużą różnorodność artykułów, nie wyłączając zabawek i prasy. Czysto, przestronnie i przejrzyście było w sklepie, a prezentacje ofert handlowych, pozwalały na pełny przegląd, gdyż regały nie były wyższe niż poziom wzroku klientów. Grzeczna i sprawna obsługa przy stanowisku kasowym to miła, kulturalna pani, która nie omieszkała zaproponować dodatkowe artykuły, zwłaszcza Stop Cafe, zachęcając punktami Vitay. Choć przy dystrybutorze obsłużyłam się sama, to jednak pozytywnie oceniam ten Orlen. Nie jest mi on obcy i zwykle doświadczam tu pozytywów obsługi. Po wizycie w dniu 17 XI, też nie mogę specjalnie narzekać.
To nie jest nader nowoczesny sklep w aranżacji, ale gdy tu przybywam, zawsze zastają ład i porządek oraz przyjazne sprzedawczynie, prezentujące dobry nastrój i kulturę względem klientów. Szczególnie smaczne jest tu pieczywo i zawsze świeże, mają je z własnej piekarni. To placówka należąca do PSS-u, nie wszystkie zakupy tu robię, bo jest ona znana z dość wysokich cen, ale pieczywo polecam, bo wypiek pochodzi z tradycyjnej, ”starej” metody, w piecu węglowym. Ta informacja jest dostępna w sklepie, a ich piekarnia znana jest w okolicy, tam też czasem robię zakup pieczywa.
To taki uniwersalny sklepik, bo jest tu pieczywo, są artykuły spożywcze, zabawki, prasa i wiele innych. W dniu 17 listopada, zjawiłam się tutaj, aby kupić okolicznościowy bukiet kwiatów. Mogłam wybrać jeden z licznych, gotowych prezentacji, efektownie stojących w wazonach. Każdy bukiet inny, chciałoby się wszystkie wziąć, a przynajmniej większość, ceny bardzo przystępne. Obsługa grzeczna, ekspedientka bardzo miła, uśmiechnięta i komunikatywna, nawet do żartu skłonna. Krótko tu byłam, sprawnie mnie obsłużono w bardzo sympatycznej atmosferze. mnogość ofert handlowych i ich rozmieszczenie, w ogólnym wyrazie, pozostawia trochę do życzenia, tu coś wisi, tam jest jedno na drugim, ale z drugiej strony - to taki sklepik, trochę dworcowy, bo kiedyś była tu hala dworca PKP, ale nie było źle, nawet bardzo dobrze, jak na warunki.
Na niedzielny obiad, nieoczekiwanie zapowiedzieli się goście, dlatego musiałam zrobić wieczorne, dodatkowe, sobotnie zakupy, na które udałam się do EKO (15 XI). Nie liczyłam na wiele, wszystko kupiłam, a nawet jeszcze więcej. Okazało się, że wszystko było dostępne, zarówno na tradycyjny rosół, jak i inne plany/zamiary obiadowe i nie tylko. Obsługa grzeczna, w pełni kultury i jakości handlowej, pracownice uśmiechnięte, otwarte na życzenia klienta. W tle słyszalne były reklamy aktualnych promocji, było czysto i elegancko w placówce.
Czym byłaby sobota, gdyby nie zakupy w Polo Market, dlatego udałam się tutaj, prawie z rana 15-tego, aby dokupić to i owo. Od wejścia ”witały” świeże owoce, ład i estetyka handlowe, odzwierciedlające się w przejrzystości prezentowanych zasobów oraz obszerności alejek między regałami i chłodniami. Pracownicy byli uśmiechnięci, mili grzeczni i uprzejmi. Placówka zorganizowana tak, aby sprawność obsługi była zapewniona. Kasjer Agnieszka, żegnała sympatycznymi słowami życzeń – miłego dnia.
Jakiś czas temu zrejestrowałam się w internetowej Akademii PARP i nawet zaczęłam zaliczać 1-sze szkolenie, zgodnie w wymogami regulaminu, pozwalającego na korzystanie z serwisu. Niestety, liczne obowiązki nie pozwoliły mi na kontynuowanie tego procesu i zwyczajnie ”czas umykał”, a pierwszy miesiąc kończył się. Portal jednak nie pozwolił, aby zaprzepaścił się mój udział w PARP i przesłano mi wiadomość na @ z informacją przypominającą o jednym wymogu, pozwalającym na pozostanie w portalu. Natychmiast skontaktowałam się z opiekunem szkolenia, który bardzo szybko odesłał mi odpowiedź, podając dokładne termin spełnienia wymogu. Akademia PARP jest doskonale zorganizowanym serwisem szkoleniowym, dbają o nowoprzyjętych/rejestrujących się uczestników, zależy im na tym, aby pozostali i czerpali korzyści z ich zasobów. Wartością dodaną jest bez-kosztowe poszerzanie wiedzy z możliwością wydruku certyfikatów uczestnictwa. Dla mnie rewelacja.
Jak zobaczyłam rano mój samochód to się zdenerwowałam – kurz ozdobiony zaschniętymi kroplami plamek z wody. Wymagał mycia, wręcz kąpieli, ale najpierw praca wzywała, dlatego popołudniem wstąpiłam na stację paliw Orlenu, aby m.in. odświeżyć wygląd auta. Myjnia stanowi część budynku sklepu, ma przelotowy wjazd/wyjazd i można skorzystać z kilku programów, suto punktowanych Vitay, a cena nie odbiega od innych myjni. W dodatku pracownik podjazdowy, bardzo miły, grzeczny, starszy pan dogląda, chętnie pomoże, objaśni, wytłumaczy. Byłam też świadkiem, jak innej pani pomagał przy kompresorze. Daje się odczuć, że ten pracownik dba o zadowolenie klientów i tym samym, o wizerunek firmy. Skorzystałam jeszcze z kilku innych ofert, głównie gastronomii Stop Cafe, a obsługująca mnie pracownica Ewelina, prezentowała profesjonalną postawę. Chociaż jej identyfikator ”mówił”, że jest tylko uczestnikiem szkolenia, jej wygląd, komunikacja, postawa i wiedza prezentowały fachowość. Zamówioną przekąskę przygotowała zgodnie z moimi oczekiwaniami, zaproponowała też numizmat w promocyjnej cenie, a do zakupionego programu myjni, płyn zimowy do spryskiwacza w atrakcyjnie obniżonej kwocie, jako sprzedaż wiązaną. Ład, porządek i estetykę, widać było od przekroczenia terenu stacji paliw, a prezentacje ofert handlowych (motoryzacyjne, spożywcze, prasa i inne), były przejrzyste i uporządkowane asortymentami. Ta wizyta była bardzo udana, w środku trwającego dnia 13-tego.
Miałam już przyjemność pisać o wysokich standardach obsługi na tej stacji paliw (karcenie też mi się zdarzyło), obserwowanej zarówno względem innych jak i doświadczanej przeze mnie. Po tej wizycie moje opinie mogą otrzymać dodatkowe wzmocnienie, szkoda, że punktacja więcej nie przewiduje, takiego czegoś extra, ponad. Gdy zatrzymałam się przy dystrybutorze, pracownik podjazdu tankował samochód innej pani, wysiadając usłyszałam powitanie i sympatyczne słowa, żebym tylko powiedziała ile i które paliwo, a pan zaraz mi zatankuje. To nader uczynne i widać, że klient/zwłaszcza kobieta (tak myślę) musi czuć się komfortowo, bez kontaktu z paliwem i otrzyma to, czego oczekuje. Pracownik był w firmowym kombinezonie, rękawiczkach ochronnych, przygotowany na kontakt z dystrybutorem. Teren podjazdu był uprzątnięty, a przed sklepem, na regałach eksponowano płyny samochodowe z cenami, niektóre miały też przypisane punkty Vitay. Okazały budynek to także część przeznaczona na myjnię. Spora ilość ofert handlowych sklepu, widoczna była przejrzyście w sposób uporządkowany asortymentem. Tu także było czysto i estetycznie. Przy stanowisku obsługi (jednym z dwóch dostępnych), była pracownik Marlena, która mi zaproponowała płyn zimowy do spryskiwacza, co okazało się ważnym przypomnieniem, bo już jakiś czas temu nosiłam się z zamiarem uzupełnienia, ale jakoś mi umykało, a prognozy pogody zmierzają do spadku temperatur. Pani Marlena dokonała sprawnej obsługi, zaoferowała też pomoc przy kawie z automatu, ale nie potrzebowałam, a zamówienie gastronomiczne (kanapkę) przygotowała z dodatkami (sosy), pytając mnie wcześniej o rodzaj. Na koniec wizyty tutaj, gdy pracownik podjazdu zobaczył, że płyn zimowy także kupiłam, od razu zaoferował pomoc i dopełnił zbiorniczek, a butelkę z resztą, która nie weszła, wytarł, aby mi nie zabrudziła bagażnika. Można by powiedzie ” ful serwis”, choć to tylko stacja paliw, i pełna satysfakcja. Wszyscy pracownicy okazali pełną kulturę profesjonalnego podejścia, więcej niż bym oczekiwała. Po tej wizycie satysfakcja była gwarantowana, w dniu 12 listopada.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.