Kończyły mi się chusteczki do czyszczenia monitorów, a zepsuta mysz komputerowa przyspieszyła zakupy w tym sklepie. Kilka osób obsługi to sprawne podejście organizacyjne sklepu ze sprzętem i akcesoriami RTV, AGD i multimediów. Obsługa w miłej atmosferze, ład i estetyka handlowa, zarówno przy stanowisku z płatnością, jak i na terenie sklepu, składającego się z kilku pomieszczeń, pozwalających na grupowanie/uporządkowanie kategoriami, oferowanego sprzętu i akcesoriów. Środki pielęgnacyjne dla urządzeń gospodarstwa domowego, także można tu nabyć, a ceny mają przystępne.
Zdarzało nam się bywać na tej stacji paliw z różnym wrażeniem, w dniu 5 IX znów zawitaliśmy. Czy paliwo może być poniżej 5 zł za litr? Tak! Tu było to możliwe, ON – 4,99 zł. W baku jeszcze trochę się zmieściło, więc dolane zostało, chociaż nie był to główny cel postoju tutaj. Bardzo miła i grzeczna obsługa w kasie/sklepie, pracownice eleganckie, jednakowo odziane, uśmiechnięte, zadbane, kompetencje w obsłudze bez najmniejszych zastrzeżeń. Także ład i porządek, widoczne już od wjazdu ma terenie stacji Crab-a, potem także w obiekcie, gdzie prezentowano liczne, różnorodne artykuły. W sumie, postój okazyjny, a tym razem, okazał się, rewelacyjny.
Do tego komisu samochodowego zajrzeliśmy, będąc przejazdem w dniu 5 IX, bo stały tam modele samochodów, które mogłyby nas zainteresować. Jak się okazało – tylko mogłyby, nie zainteresowały. Komis składa się z dwóch sąsiadujących placów, na obu były samochody. U wejścia mały budynek/biuro, z jednej strony przylegająca wiata, pod nią opony i bałagan, a drugiej strony – małe śmietnisko, nawet obudowa z telewizora leżała. Przez otwarte drzwi widać było w głębi mężczyznę, który jedynie ”rzutem oka” zareagował na nasze wejście, tyle interesował go ewentualnie, potencjalny klient. Przez czas naszego pobytu, nawet ”nosa” nie wystawił. Pochodziliśmy, pooglądaliśmy i odjechaliśmy. Oferowane samochody (różne marki i modele) – nie najmłodsze i przesadzone cenowo.
Do baru Taurus, mieszczącego się na MOP Chechło wstąpiliśmy na rosół, 5 września. To od pewnego czasu stały przystanek, gdy zmierzamy A4-ką w kierunku Katowic. Bardzo przyjemny wizerunek i miłą atmosferę dopełniała muzyka i teledyski, emitowane z podwieszonego telewizora. Menu mają tu zróżnicowane, na zamówienie nie trzeba za długo czekać, obsługa profesjonalna, a lokal estetyczny. Ustawione przy barze stoliki pod rozłożystymi parasolami, pozwalają spożyć zmówienie, także na zewnątrz. Warto tu wstąpić na małe, „co nieco” kulinarne, nie będzie to ruina finansowa, a jakość rosołu - godna polecenia.
Sporo klientów tankowało się tutaj, rankiem 5 IX i pracownik podjazdu nie mógł ogarnąć wszystkich, ale nie stanowiło to problemu, bo mąż dokonał samoobsługi, potem udał się do kompresora. Ja natomiast zajęłam się płatnością i dodatkowymi zakupami. Organizacja była bez zastrzeżeń, bo czynne stanowiska, sprawnie obsługiwały klientów. Eliza, której przypadła obsługa mojej osoby, była miła i grzeczna, z uśmiechem wykonywała swoje czynności, oferowała dodatkowy zakup, zapraszała do udziału w promocjach, nawet podała mi ilość doliczonych punktów Vitay. Sklep/kasa były czyste i estetycznie wyglądały z prezentacją różnorodnych artykułów, podobnie na zewnątrz.
Wysoko w Karkonoszach, na górze Chojnik jest karczma, w której zjedliśmy, co nieco po zwiedzaniu Zamku Chojnik i odpoczęli przed zejściem na dół, 4 IX. Bardzo sympatyczna, rozmowna dziewczyna tu pracuje, która chętnie ucięła sobie, zainicjowaną pogawędkę. Lokal jest urządzony trochę w stylu rycerskim, tak z czasów Piastów. Dekoracyjna wnęka z kominkiem, zbrojami i bronią, dodaje swoistego uroku. Obok gablota ze starociami. W karczmie można też kupić pamiątki z pobytu na Chojniku. Stoły i siedziska to stylizowane na średniowiecze, długie ławy, ozdobione skromną dekoracją. Można też spożyć zamówienie na zewnątrz, pod współczesnymi parasolami z otoczeniem murów twierdzy. Nie jest u tanio, ale podane estetycznie, naleśniki były bardzo smaczne, natomiast mąż narzekał na pomidorową. W Karczmie było czysto, jasno i przyjemna atmosfera, natomiast toaleta była obskurna i nieprzyjemna, na zapleczu ze stęchlizną (przedsionek i 2 kabiny obok siebie: damska i męska), światło jak z półmroku, o świeżym zapachu można zapomnieć, w dodatku trzeba było 2 zł zapłacić za ten, wątpliwy ”luksus”. Wielu turystów tu zaglądało, ale tylko nieliczni coś zamawiali. Ogólnie takie sobie wrażenie, ”zepsute” wizerunkiem zaplecza sanitarnego.
Trzeba było nie lada wyczynu, aby dotrzeć do Zamku Chojnik, twierdz nigdy nie zdobytej przez najeźdźców, znajdującego się na szczycie góry, 627 m n.p.m. Warto było, jest to trwała ruina, świetnie utrzymana i bezpiecznie zorganizowana dla turystów. Zachowano tu jej surowy wygląd z wstępem za jedyne 5 zł. Nie ma tu przewodnika, to moim zdaniem minus, jest historia zamku i legenda o Kunegundzie, ponoć pięknej i okrutnej pani, przedstawiona z nagłośnienia, które miało zacząć się o 12-ej, było spore spóźnienie w dniu 4 września. Oznaczone kierunki zwiedzania, pozwalają na zwiedzenie sporej części tej twierdzy, m.in. kuchnia, piekarnia, bastion, loch głodowy, pręgierz, kaplica, jest też pomieszczenie z pomnikiem, upamiętniającym wizytę JP II. Krętymi schodami wchodzi się na wieżę widokową, skąd rozpościera się cudny krajobraz okolicy, chociażby dla niego, warto było tu się znaleźć. Grube mury nie pozwalają na specjalne wychylenie się, ale można doznać niesamowitego wrażenia, patrząc w dół urwiska (Przepaść Piekielna), nad którym znajduje się zachodnia strona zamku. Zamek, choć aktualnie ruina, robi wrażenie niesamowite, sam fakt zbudowania na szczycie, budzi szacunek dla dalekiej przeszłości, bo podobno istniał, już w 1241 roku, jako drewniany, wiek później – murowany i stoi do dziś, zapewne przetrwa, jeszcze bardzo długo. Wejście do zamku przez strażnicę, to spotkanie z panem, który zajmuje się pobieraniem opłaty, jest to członek Bractwa Rycerskiego Zamku Chojnik, które ma twierdzę w swojej pieczy. To sympatyczny pan, z humorem i radosnym usposobieniem. Mimo braku osoby przewodnika, wrażenia rewelacyjne.
Karkonoski Park Narodowy jest miejscem, które częściowo zwiedziliśmy 4 września. Weszliśmy na jego teren od strony Sobieszowa i trzeba było uiścić opłatę, u podnóża góry Chojnik, w okienku małego, drewnianego domku/kasy, skąd wychylał się młody człowiek, witał idących i zapraszał po bilet (5 zł całodniowy), który znakował datownikiem. Wyjaśnił też, dlaczego udostępnianie terenu turystycznie jest płatne. Miły człowiek, skory do żartów. Bilet zawierał ważne wskazówki dla osób poruszających się po szlakach Chojnika. Aby dojść do twierdzy, znajdującej się na szczycie, trzeba było pokonać jedną z wyznaczonych tras, my wybraliśmy czerwoną, dłuższą i podobno bardziej łagodną, ale i tak dostatecznie stromą miejscami. Zaprawa piesza na szczyt, znajdujący się 627 m n.p.m., była nie lada wyzwaniem, które zwieńczył sukces i czuję się, turystycznym zdobywcą Chojnika, nawet mój mąż, sceptyk tego rodzaju turystyki, dał radę. Szlak jest bardzo dobrze przygotowany dla turystów - oznakowany i dodatkowo wyłożony kostką brukową, co jakiś czas można przysiąść na głazach/kamieniach, jest też ”półka” z siedziskami i stolikami (tak chyba w połowie ok. 2 km trasy). To takie przystanki, gdzie tablice informują o zasobach roślinnych parku, drzewostan, kwiatostany etc. Jedyne, co o tej porze roku można było podziwiać, to ogromne i mniejsze drzewa, potężne głazy (Skalny Grzyb ciekawie wygląda), ściany skalne, strome zbocza po obu stronach trasy. Tu i ówdzie trafialiśmy na pracowników, wykładających rowki spływowe po bokach trasy, jakieś studzienki. Bardzo sympatyczna atmosfera panuje na trasach, mijający turyści pozdrawiają się wzajemnie, czasem zamienialiśmy jakieś zdanie i nie trzeba było wcale się znać, niektórzy szli z kijkami, większość bez. Niesamowita zaprawa górska i jednocześnie, fantastyczna frajda, polecam miłośnikom pieszych wycieczek górskich, nie będziecie żałować, górskie powietrze jest bardzo orzeźwiające, wystarczy zachować w miarę stały rytm i równomierność oddechów.
Jadąc w Karkonosze, 4 IX zatrzymaliśmy się na tym Orlenie, aby zrobić różne zakupy. Przy dystrybutorze pan do tankowania witał z uśmiechem, w sklepie/kasie pracownica Ela, uśmiechnięta, grzeczna, elegancka i kompetentna w obowiązkach. Są tu dwa stanowiska obsługi i bardzo mało miejsca dla klientów, to zdecydowany minus, bo po mnie weszło jeszcze trzech panów i zrobił się mały tłok. Ja brałam kawę, inny pan czekał na zwolnienie ekspresu, który jest przy drzwiach wejściowych i przeszkadzało to wchodzącym. Ktoś z małą wyobraźnią projektował ten budynek obsługi. Co do ogólnego wizerunku czystości – było estetycznie.
Mieliśmy ochotę na chrupiące skrzydełka z KFC, udaliśmy się do tej placówki w CH Karolinka, popołudniem 3 IX. Obsługa jest tu tak zorganizowana, że na zamówienie nie czeka się długo. W czasie naszej wizyty były w obsłudze 3 osoby, po chwili pojawiła się czwarta i nie musieliśmy czekać. Pracownice w firmowych koszulkach polo, natomiast mężczyzna w białej koszuli, każdy zadbany i kompetentny. Miło, grzecznie, sprawnie, z uśmiechem i przyjaznym tonem głosu. Zamówienie gorące, szczelnie zapakowane na wynos, skrzydełka gorące, pikantne i chrupiące. Bogate menu, jest co jakiś czas wzbogacane i ofert jest coraz więcej, można kupić pojedyncze przysmaki lub w zestawach.
Wielką wygodą jest bezdotykowa myjnia, jedna z kilku innych ofert usługowych na Eco LUK, stacji/firmie, głównie motoryzacyjnej. Każdy sam decyduje, za jaką kwotę chce umyć samochód i z jakich programów skorzystać (do wyboru 5). Automat przyjmuje monety od 1 zł, można też wykupić sobie klucz na abonament z możliwością doładowywania kwot. W dniu 3 IX skorzystaliśmy z mycia ”na monety”, mąż sprawnie dokonał samoobsługi, nawet z auta nie wysiadałam. Samochód ustawia się na dużej kratce ściekowej, dzięki temu myjący samochód nie chodzi po wodzie i nie moczy samego siebie. Do wyboru są tu: szczotka i rozpylacz wodny. Bardzo dobrze i wygodnie zorganizowane miejsce, z trzema boksami dla trzech samochodów jednocześnie.
U tego pośrednika finansowego mamy ubezpieczone nasze samochody i co jakiś czas istnieje konieczność wizyty, celem uaktualnienia polis. W dniu 3 września udałam się tutaj, aby dokonać takiego procesu. Bardzo miła, sprawna obsługa, sympatyczni pracownicy, kompetentni w swej profesji. Niewielkie, wyposażone biuro, dla ewentualnie oczekujących, przygotowane miejsca siedzące, na ścianach dyplomy, certyfikaty, pochwały, etc za osiągnięcia w branży. Z mojego punktu widzenia oraz wielu kontaktów w przeszłości, eksponowane dowody uznania, mają pełne uzasadnienie.
Kawa, cukier, ziemniaki i inne, drobne artykuły codziennej konsumpcji musiałam kupić, sklep Polo Marketu był idealnym miejscem, dlatego zajrzałam do niego 2 IX. Standardowo wysoki poziom organizacyjny placówki – czysto, estetycznie, ład w prezentacjach, przestronność, dużo promocji cenowych, aktualne daty spożycia i kompetentna obsługa. Za taki stan warto wysoko ocenić.
Ta stacja paliw była przy drodze mojego przejazdu w dniu 2 września i wstąpiłam na nią z zamiarem skorzystania z zaplecza sanitarnego, jednak po wejściu do budynku, zapach kawy skusił mnie też na jej zakup. Bardzo miła pani Agnieszka zaproponowała też kanapkę, zachęcając dodatkowymi punktami, ale nie miałam ochoty, więc oferowała – to może ciastko, też punktowane, na to się zgodziłam. Bardzo miła, profesjonalna obsługa. Ład porządek i estetykę, także dało się zauważyć od wejścia, a pomieszczenie sanitarne pachnące i funkcjonalne z należnym wyposażeniem.
2-go września miałam jeden cel wizyty w Kauflandzie – zniwelować moje niezadowolenie zakupionym dzień wcześniej, wadliwym wymiennym zapasem do odświeżacza. W punkcie obsługi klienta była pani Dorota, która okazała się bardzo przychylna mojemu oczekiwaniu i wadliwy towar został mi wymieniony na sprawnie działający. Pracownica była miła, uśmiechnięta, ani śladu irytacji z powodu mojej osoby, pełen profesjonalizm. Nie zamierzałam wchodzić na halę sklepu, ale po sympatycznej obsłudze w punkcie, uznałam, że jednak wejdę. Okazało się, że bardzo dobrze zrobiłam, bo m.in. winogron w super cenie kupiłam i rondelek, który dzień wcześniej nie miał obniżki cenowej, a tego dnia był w niewiarygodnej promocji. Byłam bardzo zadowolona z wizyty tutaj, to było ukoronowanie niedosytu poprzedniego dnia.
Dziękujemy za zgłoszenie pozytywnej opinii na temat naszego marketu w Nysie.
Bardzo nam miło, iż Pani opinia na temat funkcjonowania naszego marketu jest pozytywna, i mamy nadzieję, że dzięki naszej urozmaiconej ofercie, wysokiej jakości produktów i niskim cenom pozostanie Pani nadal naszą Klientką.
Pozdrawiamy, Centrum Obsługi Klienta
Kiedyś chodziło się...
Kiedyś chodziło się do szkoły, to ważne rocznice były na bieżąco, teraz dzięki codzienności z Internetem i wyszukiwarką Google, wiele też nie umknie. Tego dnia, wykorzystując Doodle, uhonorowało postać Juliusza Słowackiego, jednego z naszych Wieszczów Narodowych, epoki romantyzmu. Ten dzień to 205 rocznica urodzin Słowackiego i dzięki Google, wielu internautów przypomniało sobie o tej znaczącej osobie w historii literatury. Rycina/grafika Doodle to odręcznie, jakby piórem zapisana nazwa wyszukiwarki, której drugie ”o” zajmuje wizerunek Wieszcza, wszystko w kolorystyce retro. Kliknięcie otwiera listę stron, poświęconych temu człowiekowi, więc każdy mógł, ewentualnie poszerzyć lub ”odkurzyć” wiedzę. Administrator Google, dba o świadomość internautów.
Jeszcze drzwi sklepu za mną się nie zamknęły, gdy już usłyszałam powitanie od pracownicy w dniu 2 IX. Tego dnia oferowano 30% obniżki na asortyment odzieży, prezentowanej asortymentami, czyli bluzki z bluzkami, t-shirty, spodnie itp. Duża przejrzystość i swoboda w sklepie, ceny widoczne, ład, porządek i estetyka handlowa. Odzież w duchu aktualnej mody, trochę obuwia, torebek i innych dodatków. Obsługa uprzejma i grzeczna, pełen profesjonalizm, odczuwalny już od samego wejścia.
Stacja paliw na wylocie z Nysy, bardzo miła i grzeczna obsługa. Wystarczyło, że podjechałam do dystrybutora, a pracownik podjazdu zajął się resztą. W sklepie kasie miła atmosfera, pracownice rozmowne, grzeczne i uśmiechnięte. Coś na ruszt sobie wzięłam, kasjer/sprzedawca Kamila proponowała dodatkowe artykuły z punktami Vitay, poprosiła też o moją kartę, aby doliczyć punkty. Teren Orlenu przestronny i uporządkowany, podobnie sklep/kasa, gdzie liczne, zróżnicowane oferty handlowe, były w pełni widoczne. Profesjonalizm, kompetencje, sympatyczna atmosfera 2-go września.
1-go września, byłam na małych zakupach w dość późnych, popołudniowych godzinach, klientów było niewielu, w sklepie panował ład i porządek organizacyjny, potrzebne artykuły bez problemu sobie wzięłam, w dziale wędlin sprawnie i grzecznie obsługi dokonała Aleksandra. Pracownicy sklepu w eleganckiej odzieży, mili i uśmiechnięci. Handlowy poziom EKO na wysokim poziomie jakości.
W sklepie Takko spotkałam się z bardzo miłą, wręcz niecodzienną obsługą w dniu 1 IX. Najpierw wybrałam sobie upatrzoną odzież i udałam się do przymierzalni, jednak coś mi nie pasowało i odłożyłam, potem wybrałam sobie coś jeszcze, co idealnie mi spasowało i udałam się do kasy. Płacąc za towar, dojrzałam na manekinie bluzeczkę, której nie widziałam wcześniej. Pani Katarzyna zdjęła ją, widząc moje zainteresowanie i zachęciła do przymiarki. Ta sieć sklepów nie jest mi obca, jest tu dużo fajnej odzieży dla każdego. W tym sklepie widziałam nawet stojak z tzw. dużymi rozmiarami. Aktualnie sporo przecen, odzież prezentowana kategoriami, a podział na panie, panów, chłopców, dziewczynki i dzieci, widoczny jest z daleka, dzięki temu każdy może udać się we właściwe miejsce w sklepie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.