Opinia użytkownika: zalogowany_użytkownik
Dotycząca firmy: Lewiatan
Treść opinii: Ostatnio byłem na badaniach w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym na ulicy Borowskiej 213 we Wrocławiu. Po badaniach postanowiłem zrobić zakupy w pobliskim sklepie Lewiatan. Już drzwi przywitały mnie niechlujnymi kartkami z ofertami promocyjnymi których było na tyle dużo i umieszczone były w sposób tak nieczytelny, że i tak nic z nich nie zapamiętałem. Po wejściu powitał mnie średniej jakości zapach potu i kurzu. Ruch był dość spory( bo to zapewne jedyny sklep w pobliżu szpitala) ale mała przestrzeń sali sprzedaży była strasznie ciasna i ciemna. Dodatkowo rzucał się w oczy pracownik sklepu lub przedstawiciel handlowy (brak fartucha lub stroju firmowego) który skutecznie blokował jedną z ciasnych alejek tym , że albo rozkładał towar albo sprawdzał terminy i towar był chaotycznie porozrzucany po całej alejce. Zdaję sobie sprawę, że towary suche są pakowane w mniej lub bardziej szczelne opakowania ale mimo tego walające się po podłodze towary nie robiły dobrego wrażenia. Zainteresowany tą sytuacją nie zauważyłem skrzętnie ukrytego napisu " na salę prosimy wchodzić z koszykami" czego nie omieszkała mi przypomnieć jedna z kasjerek słowami " nie widzi pan napisu" .Tak czy inaczej wziąłem koszyk i chciałem kupić jarzyny. Nie odstręczył mnie rój muszek owocówek który podniósł się gdy podszedłem do sekcji owoce-warzywa bo w tym roku jest wyjątkowa plaga tych owadów ale można ją diametralnie zmniejszyć sortując często owoce i warzywa. Niestety w tym przypadku zaniechano tej procedury wsypując nowe warzywa na stare dzięki czemu na marchewce a w szczególności na pietruszce była duża dawka pleśni. Dobił mnie seler w którym zagłębił się mój palec gdy próbowałem wybrać jakiś w miarę przyzwoity korzeń. Odpuściłem sobie kupno kaszy bo lawirowanie między pracownikiem i rozrzuconym towarem nie miało sensu tym bardziej, że system w jaki ułożono towar był dla mnie i pewnie dla innych klientów zagadką. Do tego brakowało przynajmniej połowy cen na regałach a te które były z rzadka odpowiadały towarowi wyłożonemu za nimi. Postanowiłem kupić mięso i wędliny. jednak jeden rzut oka na ladę chłodniczą wystarczył aby dobrze zastanowić się nad zakupem. O czystości lady mogę powiedzieć tylko tyle, że nie było widać jaka jest temperatura na termometrze w środku. Mięso w większości było wysuszone i popękane a kurczaki wyraźnie odbarwione. Postanowiłem kupić kawałek kiełbasy który wyglądał atrakcyjnie, a i cena była przyzwoita ale kiedy poprosiłem o nią kasjerkę ta popatrzyła na mnie wymownie i delikatnie pokręciła głową. Nie wiem czym wzbudziłem sympatię owej kasjerki, że uratowała mnie przed rozstrojem żołądka ale chcąc się odwdzięczyć w jakiś sposób i chociaż podwyższyć obroty sklepu poprosiłem o słodkie wino najlepiej greckie. Niestety moje obawy o znajomość tego tematu przez personel potwierdziły się i po chwili zamieszania w którym uczestniczyła kasjerka i poproszona przez nią koleżanka stwierdziłem, że kupię wodę mineralna i wyszedłem ze sklepu.