Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik
Dotycząca firmy: Biedronka
Treść opinii: Zakupy w Biedronce przy ul. Piastowskiej to prawdziwy horror.Po pierwsze - kierownicy ograniczają swoją funkcję do sprawdzania poprawności cen produktów (nie jest to zajęcie aż tak czasochłonne!), podczas gdy mogliby pomóc sprzedawcom np. w wyrzucaniu pustych kartonów po produktach - mam na myśli szczególnie stoisko z nabiałem, gdzie np. sery czy jogurty są schowane pod pustymi już paletami lub schowane w głębi lodówki. Na sklepie sytuacja wygląda podobnie - ciężkie palety czekające (to bardzo dobre słowo, bo nikt z obsługi nawet się przy nich nie kręci) w kolejce do rozładowania zastawiają dojście do produktów np. do wody. Nie raz już zrezygnowałam w ten sposób z zakupu.Przy kasach tworzą się gigantyczne kolejki - 20 osób na jedno stanowisko (2-3 kasy czynne na ponad 6 stanowisk) i przynajmniej 10 minut stracone to standard, podczas gdy pracownicy spędzają czas w magazynie - nie twierdzę, że bezczynnie, ale może najwyższy czas utworzyć kolejny etat, albo pomyśleć nad kolejnym rozwiązaniem problemu? Kolejny problem związany z kasami to notoryczny brak bilonu: wszyscy wiedzą, że w Biedronce nie można płacić kartą (chociaż sytuacja powoli się zmienia), więc przed sklepem zamontowano bankomat. Problem w tym, że większość osób wybiera z niego 50-100zł więc w ekspresowym tempie w kasach kończą się "drobne" do wydawania reszty. Kasjerzy zaczynają więc wędrówkę od kasy do kasy z pytaniem czy ktoś jest w stanie "rozmienić dwie dychy" albo "dychę na piątki". Pół biedy, jeśli udaje się problem rozwiązać na tym etapie. Prawdziwym ekstremum jest obsługiwanie kolejnej osoby i prośba o czekanie na wydanie reszty. Na końcu kasy ustawia się wianuszek "oczekujących" - rekord, którego byłam świadkiem, to 5 osób. Uważam, że kierownictwo znając sytuację, która powtarza się cały czas, powinno zadbać i możliwość rozmienienia banknotów.Bardzo przykre jest też traktowanie klientów ustawiających się przy kasie, która ma się zamykać - "ALE PROSZĘ DO DRUGIEJ KASY!!!" - gdzie "proszę" nie wybrzmiewa tutaj grzecznie, a raczej jest przepełnione irytacją. Zakupy w tej Biedronce są koszmarne, ale niestety często tam wracam ze względu na niższe ceny.