Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: Biedronka

Treść opinii: Po wyjściu z zaparkowanego samochodu rozejrzałam się po najbliższej okolicy sklepu w której było bardzo dużo śmieci - porozrzucane różne papiery. Przed wejściem spojrzeniem szukałam gablot, jednak ich nie znalazłam. Po wejściu do sklepu zauważyłam stojak z aktualnymi gazetkami. Wzięłam koszyk i ruszyłam na zakupy. Po prawej stronie przywitało mnie stoisko z warzywami i owocami, na którym moją główną uwagę zwróciła cała skrzynka mandarynek. Niestety owoce nie wyglądały zachęcająco - wręcz odpychały, ponieważ wyglądały na wysuszone. Ponadto kilka owoców leżało przepołowionych i z oderwaną skórką. Po lewej stroni zauważyłam pieczywo. Schyliłam się po chleb i wzięłam dwie bułki. Na obu stoiskach były przygotowane woreczki na stojakach. Przeszłam dalej by wejść w każdą alejkę i nie ominąć żadnego działu. Przemieszczanie między regałami utrudniały poustawiany na paletach i zostawiony towar do wyłożenia. Co też utrudniało dostęp do niektórych produktów. Idąc dalej zauważyłam, że z magazynu wychodzi jakaś osoba ubrana w pracowniczy strój. Podeszłam, przywitałam się, przeprosiłam i zapytałam gdzie znajdę musli. Z identyfikatora wyczytałam, że była to Pani Edyta (rude, krótko obcięte włosy). Pani nie przywitała się ze mną, nie wytłumaczyła dokładnie. Wskazała jedynie ręką w kierunku półki na której znajdowały się płatki śniadaniowe i powiedziała tylko "tam", po czym poszła dalej. Podeszłam do wskazanej półki i wzięłam poszukiwane musli. Zmierzając do czytnika by upewnić się, co do ceny produkty zobaczyłam cenówkę z laptopem (cena z obrazkiem) przy jednym z koszów która mnie zainteresowała. Jednak ani w koszu przy którym była powieszona cenówka ani w pobliżu laptopa nie było - w koszu znajdowały się jakieś zabawki. Nie znalazłam laptopa, więc poszłam do czytnika by sprawdzić cenę. Cena się zgadzała, więc udałam się do kasy. Przed kasą stał stojak z gazetą kropka.tv. Przy kasie były poukładane reklamówki, odkładając koszyk schyliłam się po jedną. Batony na stojakach przy kasie także były ładnie poukładane. Przy kasie obsługiwała mnie Pani Agnieszka (ciemne włosy długości sięgającej za ramię). Pani przywitała mnie słowami "dzień dobry", skasowała towar, poinformowała ile jest do zapłaty i wydała resztę. Gdy zapakowałam zakupy pożegnała mnie słowami "do widzenia, zapraszamy ponownie". Pożegnałam się i wyszłam.