Opinia użytkownika: zalogowany_użytkownik
Dotycząca firmy: Biedronka
Treść opinii: Wizytę w Biedronce przy ulicy Wienieckiej we Włocławku zaczęłam od rozejrzenia się po otoczeniu sklepu. Zauważyłam sporo śmieci w postaci papierków, paragonów oraz folii. W wózkach też znajdowały się pomięte paragony. Zanim weszłam do środka obejrzałam drzwi i witryny, które były brudne. Miały widoczne ślady po rozlanej cieczy. W gablotach było sporo kurzu. Jeśli chodzi o plakaty, to były one aktualne. Włożone były po dwa w każdej gablocie. Zauważyłam plakat ważny od 3 do 16 sierpnia, zatytułowany "Tajemnice urody" po lewej stronie gabloty w strefie "Biedronka poleca" oraz plakat "Szkoła 2" ważny od 8 sierpnia po prawej stronie gabloty w strefie "Specjalnie dla Ciebie". W strefie wejścia było brudno. Na ziemi widoczny był przyschnięty, wcześniej rozlany płyn. Ponadto leżało tam sporo piasku oraz widoczny był kurz. Zauważyłam też papierki oraz folie. W strefie wejścia były aktualne ulotki w podajnikach, a pod nimi plakat "Inpiracje tygodniowe". Podłoga na sali sprzedaży była zabrudzona. Widziałam w kilku miejscach podmieciony piasek oraz kurz, a także przyklejoną gumę do podłogi obok stoiska owocowo-warzywnego. Po sklepie krzątało się dwóch pracowników. Obydwie panie rozkładały towar. W sklepie było sporo porozstawianych palet w przejściach, co zdecydowanie utrudniało przejazd wózkiem. Na stoisku z pieczywem oraz przy warzywach i owocach były dostępne woreczki foliowe. Towary w koszach metalowych były trochę niechlujnie poukładane. Wiele było przełożonychw nie swoje miejsce, kilka było poprzewalanych. W koszach znalazłam też razem z artykułami przemysłowym produkty spożywcze. Mam tu na myśli makaron oraz pierogi. Wiele produktów było powyjmowanych ze swoich opakowań tekturowych, na przykład wazony szklane oraz miseczki z pokrywkami. Ceny znajdowały się raczej przy wszystkich produktach, a bynajmniej nie zauważyłam w tej kwestii uchybień. Postanowiłam podejść do pani i zapytać o produkt. Pani była akurat przy stoisku z alkoholami i rozkładała towar. Podeszłam i zapytałam gdzie mogę znaleźć pieprz. Pani od razu zareagowała i poszła w kierunku zamrażarek. Minę miała dość dziwną. Odczułam wrażenie, że moje pytanie wywołało irytację. Pani poszła w kierunku zamrażarek, ja za nią podążyłam. Gdy doszłyśmy do brzegu zamrażarek pani powiedziała, że pieprz znajduje się nad nimi. Następnie wskazała palcem, nie doprowadzając mnie do końca. Przy kasie była duża kolejka. Byłam dziewiąta w tej kolejce. Na pięć istniejących była tylko jedna kasa otwarta. W kolejce stałam około 9 minut. Po kilku minutach do kasjerki podeszła pani z zapytaniem czy tylko jedna kasa dziś ma być czynna. Wtedy kasjerka zadzwoniła dzwonkiem i po chwili zjawiła się inna pani na kasie- ta, która wcześniej mnie obsługiwała na sali sprzedaży. Boks kasowy był brudny. Na podłodze widoczne były okruchy, a na samej taśmie rozsypana mąka. Kasjerka miała na imię Agnieszka. Pani miała około 26-28 lat. Nie nosiła okularów, nie miała też makijażu. Miała około 165-168 cm wzrostu. Włosy miała długie, związane w kitkę. Gdy przyszła moje kolej zostałam powitana werbalnie słowami "Dzień dobry", zaraz potem pani dodała "Reklamóweczkę?". Odmówiłam. Zeskanowano mi zakupy, pani głośno powiedziała należną kwotę, podałam banknot w wysokości 10zł. Pani wydała mi resztę oraz paragon do ręki, mówiąc na głos ile mi się reszty należy. Kasjerka była uprzejma, nie jadła ani nie piła i nie rozmawiała na tematy prywatne. Pożegnała się słowami "Zapraszam ponownie".