Opinia użytkownika: zalogowany_użytkownik
Dotycząca firmy: Biedronka
Treść opinii: Zanim weszłam do sklepu, obejrzałam jego otoczenie. Na parkingu ogólnie było czysto. Zauważyłam trochę liści i dosłownie tylko dwa niedopałki. Witryny, drzwi wejściowe oraz gabloty były czyste. W tej Biedronce gabloty z plakatami znajdują się w witrynach, a w nich wisiały po dwa aktualne plakaty. Z lewej strony wisiał plakat "Szkoła 2", a z prawej "Tajemnice urody". Plakaty były rodzielone. Na witrynach nie było widać śladów placy. W tym sklepie strefa wejścia oraz wyjśćia stanowią jeden korytarz. W strefie wejścia dało się zauważyć trochę śmieci. Były to pomięte paragony klientów. Przed samą bramką w strefie wejścia znajdowały się aktualne do jutra ulotki oraz pod nimi plakat. Zaraz za bramkami, już na sali sprzedaży, w jednym rzędzie były ustawione małe koszyki do ręki. Po wejściu wzrok skierowałam w stronę podłogi i muszę powiedzieć, że była czysta. Towary były w miarę równo poukładane na półkach. Sklep jest dobrze zatowarowany, nie widziałam nigdzie braków. Woreczki foliowe były dostępne zarówno przy owocach i warzywach jak i przy stoisku z pieczywem. Pracownicy byli ubrani zgodnie ze standardem firmy w zielone koszulki polo. U wszystkich zauważyłam doczepione identyfikatory w widocznym miejscu. Sklep jest duży i przestronny, dobrze oświetlony. Między regałami można swobodnie było przechodzić. Nie leżały żadne palety z towarem. Stoisko z warzywami i owocami wyglądało bardzo schludnie. Nawet podnosiłam kilka owoców, aby sprawdzić czy pod spodem nie są zgnite. Wszystkie wyglądały na świeże. Waga była czysta. Podeszłam do jednej z pań i zapytałam gdzie mogę odnaleźć sól. Pani zaproponowała, że mi pokaże. Po czym poszłam za nią. Doszłyśmy do początku regału i pani wskazała mi sól palcem. Sól chwilę oglądałam i odłożyłam z powrotem. W tym czasie pani wróciła do swoich zajęć. Koło mnie nagle stanął ochroniarz. Odniosłam wrażenie jakby za mną chodził. Przed podejściem do kasy obejrzałam boksy kasowe. Podłoga koło kas i w boksach była czysta. Pod taśmą leżały płatne reklamówki, a w podajnikach położony był aktualny tygodnik "Kropka TV". Były dwie kasy otwarte. Przy kasie w kolejce byłam druga. Właściwie gdy ja do kasy podchodziłam, to inna klientka już odchodziła. W tym czasie kasjerka głośno dyskutowała z drugą kasjerką o tym, co chętnie by zjadły. Kasjerka nazywała się Katarzyna. Pani była uprzejma. Miała przypięty w widocznym miejscu identyfikator. Pani mogła mieć pomiędzy 28 a 31 lat. Głośno podała kwotę należną po zeskanowaniu produktów. Pieniądze wydano mi do ręki, a paragon został położony na ladzie. Wziełam ze sobą paragon. Nie usłyszałam głośno wypowiadanej kwoty reszty. Usłyszałam natomiast słowa pożegnania ze strony kasjerki w postaci zwrotu "Zapraszam ponownie". Mimo wszystko odniosłam wrażenie jakby pani obsługiwała klientów "maszynowo", czyli bez większego zaangażowania.